Reklama

Aleksandra Gawlikowska-Fyk: Byle doczekać do końca roku

Moim zdaniem spadek importu surowców przez Europę będzie miał ogromny wpływ na gospodarkę Rosji – mówi dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, dyrektor programu elektroenergetyka w think-tanku Forum Energii.

Publikacja: 02.03.2022 21:00

Dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk specjalizuje się w polityce i regulacjach energetycznych Unii Europejs

Dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk specjalizuje się w polityce i regulacjach energetycznych Unii Europejskiej, w szczególności w obszarach rynku wewnętrznego energii elektrycznej, bezpieczeństwa energetycznego oraz niskoemisyjnej transformacji. Przez pięć lat była kierownikiem najpierw projektu „Energia”, a następnie programu „Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze i Polityka Energetyczna” w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

Foto: mat. pras.

Jakie jest znaczenie surowców z Rosji dla naszego szeroko rozumianego systemu energetycznego, z uwzględnieniem transportu i ciepłownictwa? Jesteśmy od Rosji mocno uzależnieni? Których surowców dotyczy to w największym stopniu: ropy, gazu czy może węgla?

Jesteśmy zależni od importu wszystkich tych surowców energetycznych z Rosji, najbardziej zaś od importu ropy naftowej. Własnej ropy praktycznie nie produkujemy, aż 97 proc. tego, co zużywamy, pochodzi z importu, a z tego ponad 65 proc. właśnie z Rosji. Ta zależność w przypadku ropy, wykorzystywanej w produkcji paliw, ale też w innych sektorach gospodarki, jest największa. Trochę inaczej wygląda sytuacja z gazem. Produkujemy na własne potrzeby 20 proc., 80 proc. gazu sprowadzamy, a z tego ponad połowę z Rosji. To jest cały czas dużo, ale w przeszłości ta zależność była w zasadzie 100-proc. Jeszcze kilkanaście lat temu gaz sprowadzaliśmy tylko ze Wschodu. Warto przypomnieć, że teraz finalizujemy budowę Baltic Pipe, który łączy nas z zasobami gazu z Norwegii. Z końcem roku przestaniemy kupować gaz z Rosji. Zostaje jeszcze węgiel. Jesteśmy jego dużym producentem, sprowadzamy około 20 proc. tego, co zużywamy, głównie na potrzeby wytwarzania ciepła w gospodarstwach domowych i małych ciepłowniach, przede wszystkim na wschodzie kraju. Z tego 75 proc. pochodzi z Rosji.

Czy dzięki temu, że nasza energetyka wciąż w dużym stopniu oparta jest na węglu, który sami wydobywamy, jesteśmy w mniejszym stopniu zależni od surowców z Rosji niż inne kraje Europy?

Dzięki temu, że węgiel przez lata dominował w naszym miksie energetycznym, Polska faktycznie nie była mocno uzależniona od importu paliw kopalnych. Patrząc na całość potrzeb energetycznych, we wszystkich sektorach i ze wszystkich źródeł, nasza zależność to 46 proc. Średnio w UE to faktycznie jest nieco więcej. Zła wiadomość jest jednak taka, że nasza zależność energetyczna systematycznie w ostatnich latach rosła. Wiązało się to z tym, że zapotrzebowanie gospodarki na energię rosło szybciej niż jej produkcja z węgla.

Czy dotychczas sankcje nałożone na Rosję – głównie finansowe, ale też dotyczące sprzedaży do Rosji pewnych technologii – już zmniejszają podaż paliw kopalnych z tego kierunku?

Reklama
Reklama

Na razie tego jeszcze nie widać, ale wskutek tych sankcji średnioterminowe możliwości wydobywania surowców i ich przesyłania do Europy przez Rosję zmaleją. Myślę, że można już pogrzebać gazociąg Nord Stream 2, bo firma, która jest jego operatorem w UE, ogłosiła upadłość. Na dłuższą metę rosyjskie firmy nie poradzą sobie też bez importu technologii, szczególnie jeśli chodzi o eksploatację zasobów z niekonwencjonalnych miejsc, np. złóż podmorskich. Ale sytuacja jest tak dynamiczna, jeśli chodzi o działanie sankcji, że można się spodziewać kaskadowych efektów, także problemów z dostępnością surowców.

Przyjmijmy, że UE i Polska zamknęłyby się na import surowców z Rosji. Jak szybko moglibyśmy ten niedobór uzupełnić? Czy musielibyśmy się liczyć z mocnym spadkiem produkcji energii i jej racjonowaniem?

Nie ma na te pytania jednoznacznej i prostej odpowiedzi. Mamy systemy obowiązkowych zapasów, bądź to krajowe, bądź globalne, jak w przypadku ropy naftowej. Podstawowe dostawy w najbliższym czasie będą. Jesteśmy u progu wiosny, więc problemów z ogrzewaniem nie powinniśmy mocno odczuć. W przypadku gazu musimy doczekać do końca roku. Do tego czasu problemy miałby przemysł, który odpowiada za sporą część krajowego zużycia. Czyli to wstrzymanie importu skutkowałoby nie tylko problemami z dostępnością gazu, ale też potencjalnie innych produktów.

Najłatwiej chyba zabezpieczyć dostawy ropy, bo nie wymaga to takiej infrastruktury przesyłowej jak dostawy gazu?

W przypadku ropy główną opcją dywersyfikacji jest dla nas droga morska. Mamy już naftoport, który może znacząco zwiększyć skalę odbioru ropy tą drogą. A firmy naftowe już od dłuższego czasu dywersyfikują źródła dostaw, mają na przykład kontrakty z Arabią Saudyjską i USA. To jest rynek globalny, który działa trochę inaczej niż rynki gazu i węgla. Międzynarodowa Agencja Energetyczna, która dysponuje globalnymi zapasami, już działa, żeby uspokoić rynki.

Jakie byłyby konsekwencje przerwania importu paliw kopalnych z Rosji na ich ceny, a w następnie na ceny samej energii elektrycznej? Same obawy o dostępność ropy spowodowały wystrzał jej notowań, podobnie jest z gazem. Z drugiej strony, od początku konfliktu mocno tanieją uprawnienia do emisji CO2. We wtorek ich cena wynosiła już niecałe 69 euro za tonę, podczas gdy przed inwazją Rosji na Ukrainę wynosiła około 95 euro. To złagodzi trochę wzrost cen energii?

Reklama
Reklama

Na pewno musimy się pogodzić z tym, że surowce będą droższe. Jeśli rynek będzie wyceniał ich przyszłe braki, to będziemy to widzieć w notowaniach ropy i gazu. Na rynku surowców będzie nerwowo, na rynku uprawnień też. Widzieliśmy w trakcie pandemii, że te ceny drastycznie malały, potem równie mocno rosły. Ale scenariusze, o ile dokładnie podrożeją surowce, trudno formułować, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna. Odcięcie się od importu z Rosji na pewno jednak nie obędzie się bez kosztów.

Część komentatorów ocenia, że rynek uprawnień do emisji CO2 zaczyna wyceniać zmianę w polityce klimatycznej UE. Pani zdaniem spadek cen tych certyfikatów nie jest trwały?

Nie sprowadzałabym ostatniej przeceny tych uprawnień tylko do oczekiwań instytucji finansowych, że polityka klimatyczna UE zostanie nagle odwrócona. Istnieją już regulacje, które prowadzą do spadku zaangażowania instytucji finansowych na tym rynku. To również może być jedno ze źródeł spadku notowań certyfikatów. Nie powiedziałabym, że to koniec polityki klimatycznej UE.

Na ceny surowców wpływ będzie miało to, co się stanie z ich rosyjską produkcją: czy spadnie czy zostanie przekierowana na inne rynki niż europejski. Czy Rosja jest w stanie dokonać szybkiej reorientacji eksportu, np. do Chin?

Słyszeliśmy ostatnio o podpisaniu umowy między Rosją a Chinami i budowie nowego gazociągu. Ale to jest kwestia dużych i czasochłonnych inwestycji infrastrukturalnych. W przypadku ropy trzeba pamiętać o tym, że międzynarodowe koncerny naftowe, jak Shell i Exxon, wycofują się z Rosji. To oznaczałoby ograniczenia handlu z Rosją. Skala odpowiedzi instytucji zachodnich i firm jest ogromna i to wpłynie na mniejsze zainteresowanie ropą i gazem z Rosji. To jest potężny cios w gospodarkę Rosji.

To oznacza, że embargo na import surowców z Rosji byłoby dla niej ekonomicznie dotkliwe. Część komentatorów uważa, że tak naprawdę oznaczałoby to duże kłopoty dla Europy, ale Rosji mocno nie zaboli. Pani się z tym nie zgadza?

Reklama
Reklama

Eksport surowców energetycznych w ub.r. dał Rosji dochody na poziomie 500 mld zł, to równowartość polskiego budżetu. Rosja przygotowywała się do sankcji w sektorze finansowym, ale nie do sankcji związanych z surowcami energetycznymi. One płynęły nieprzerwanie od lat 50. i 60. XX w., nawet czasie zimnej wojny. Analizy sugerują, że Rosja nie doszacowała skali odpowiedzi Zachodu na jej atak na Ukrainę. Moim zdaniem spadek importu surowców przez Europę będzie miał ogromny wpływ na gospodarkę Rosji.

Wróćmy do wspomnianego rurociągu Baltic Pipe. Czy tę inwestycję można przyspieszyć? Jaką część ubytku gazu, którym poskutkowałoby zamknięcie się na import z Rosji, ten gazociąg pokryje?

Pokryje ten ubytek w 100 proc. Sprowadzamy z Rosji mniej więcej 10 mld m3 gazu i taka jest też przepustowość Baltic Pipe. On ma być gotowy do końca roku i przyspieszyć ten termin byłoby trudno. Nie chcę tego wykluczać, bo na przykład są informacje, że budowę gazociągu między Polską a Litwą można przyspieszyć. Ale inwestycja Baltic Pipe od lat jest realizowana bardzo szybko i wszystko wskazuje na to, że gazociąg zostanie oddany w terminie. To już jest dobra wiadomość.

W najmniejszym stopniu jesteśmy uzależnieni od importu węgla, ale jego potencjalny deficyt uderzałby dość mocno w gospodarstwa domowe, i to te najuboższe. Czy krajowe wydobycie mogłoby wzrosnąć, żeby ten deficyt pokryć?

Sytuacja polskiego górnictwa jest trudna. Trudno liczyć na zwiększenie produkcji przez nasze kopalnie, które zresztą są zorientowane na zaopatrywanie elektroenergetyki. Na pewno będziemy częściowo zwiększać import z innych kierunków niż Rosja. Ale ostateczne rozwiązanie problemu deficytu węgla widzimy gdzie indziej. Przede wszystkim trzeba zmieniać systemy grzewcze gospodarstw domowych, które opalają węglem. Mocno przyspieszyć może instalowanie pomp ciepła. Zresztą węgiel jest problematyczny też z innych powodów, chcieliśmy przecież od niego odchodzić. Do tego trzeba inwestować w efektywność energetyczną budynków, termomodernizację. To jest mało spektakularne działanie, ale skuteczne.

Biznes
Chińskie auta jak szpiedzy, blokada Wenezueli i nowe sankcje USA na Rosję
Biznes
Chiński „szpieg” na kółkach. Czy chińskie samochody są bezpieczne?
Biznes
Producenci napojów uciekają z systemu kaucyjnego
Biznes
Donald Trump traci cierpliwość. Nowe sankcje na Rosję na horyzoncie
Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama