W tym roku w Polsce upadłość może ogłosić ok. 720 firm, czyli ponownie mniej niż rok wcześniej. Z zestawienia przygotowanego specjalnie dla „Rzeczpospolitej" przez wywiadownię Bisnode Polska wynika, że na tle innych państw wynik jest wręcz doskonały. Porównywalną liczbę upadłości widać tylko w Izraelu, w pozostałych krajach jest ona znacznie większa – w Hiszpanii przekracza 5 tys., we Włoszech 14 tys., w Niemczech 20 tys., a we Francji 60 tys.
Ostre prawo
– Różnice są znaczne, w głównej mierze wynikają z wielkości poszczególnych państw, ale i liczby działających w danym kraju podmiotów oraz przede wszystkim z różnic w prawie upadłościowym i samej definicji bankructwa – mówi Tomasz Starzyk, rzecznik Bisnode Polska.
Polska z ciągle restrykcyjnym prawem dotyczącym zasad ogłaszania upadłości zarówno przez firmy, jak i przez osoby fizyczne, wyrasta w tym ujęciu na oazę spokoju. Liczba upadłości jest wyższa nawet na Białorusi, gdzie w tym roku może wynieść 2,2 tys.
Ekonomiści zwracają uwagę, że liczby ogłoszonych przez sądy upadłości nie są w Polsce duże, ponieważ dane przedstawiają jedynie firmy, wobec których zostało przeprowadzone oficjalne postępowanie upadłościowe, nie uwzględniają natomiast tych, które zakończyły aktywność gospodarczą przez likwidację lub zawieszenie działalności. A tych jest znacznie więcej.
Ogółem, według szacunków Bisnode Polska, w 2016 r. w 18 krajach europejskich bankructwo może ogłosić 194 tys. firm. – W porównaniu z 2015 r. stanowi to spadek o 1,5 proc. To kolejny rok z mniejszą liczbą bankructw w Europie – dodaje Tomasz Starzyk. W 2014 r. upadłość ogłosiło 205 tys. firm, a w 2013 r. 213 tys,