To właśnie obietnica błyskawicznej dostawy dwóch 16-miejscowych samolotów miała zapewne rozstrzygający wpływ na powierzenie kontraktu wartego ok. 450 mln zł producentowi maszyn G550 – Gulfstream Aerospace z Savannah w amerykańskim stanie Georgia.
Przed tygodniem pisaliśmy, że w konkursie na dwie mniejsze, dyspozycyjne maszyny specjalnego przeznaczenia do przewozu prezydenta, premiera i marszałków parlamentu oferty zgłosiły dwie firmy: właśnie amerykański Gulfstream z grupy General Dynamics i francuski Dassault Aviation, producent powietrznych limuzyn Falcon 7X (proponował dostawy w 2018 r.).
21 października wiceminister obrony Bartosz Kownacki potwierdził, że tylko amerykański koncern spełnił formalne wymagania przetargowe i w najbliższych tygodniach rozpoczną się z producentem negocjacje precyzujące polskie oczekiwania dotyczące wyposażenia pokładowego.
W przyszłych rządowych odrzutowcach, zgodnie z przyjętym na świecie standardem, oprócz wyposażenia umożliwiającego wygodną podróż i komfortowe warunki do pracy państwowych decydentów najwyższego szczebla muszą być zainstalowane urządzenia kodowanej łączności satelitarnej z dostępem do sieci komunikacji wojskowej. Muszą być też bierne i aktywne systemy bezpieczeństwa i samoobrony samolotów m.in. przed naprowadzanymi na podczerwień pociskami – potencjalnym orężem terrorystów.
Oprócz pilnego zakupu dwóch mniejszych odrzutowców rząd jeszcze w czerwcu zdecydował o rozpoczęciu postępowania w sprawie pozyskania do 2022 roku kolejnych trzech samolotów średniej wielkości (po ok. 100 miejsc na pokładzie, z możliwością lotów transatlantyckich bez międzylądowania).