Usługi audytorskie na rzecz jednostek zainteresowania publicznego, czyli między innymi spółek giełdowych, są domeną wielkiej czwórki (KPMG, Deloitte, PwC, EY). Już od dłuższego czasu podejmowane są próby poprawienia sytuacji mniejszych audytorów. Dotąd bezskuteczne. Pomóc im może np. wprowadzenie zakazu świadczenia innych usług na rzecz audytowanej firmy.
Polski rząd poszedł jeszcze dalej, czym mocno zaskoczył branżę. Z nowego projektu ustawy wynika, że okres rotacji, po którym spółka musi zmienić audytora, skrócono z wcześniej planowanych dziesięciu do zaledwie pięciu lat.
Koszty pójdą w górę
Wydawać by się mogło, że krótsza rotacja jest mniejszym firmom na rękę, ale sytuacja nie jest tak oczywista.
– Będzie to sprzyjać większej koncentracji rynku audytorskiego – uważa Monika Kaczorek, partner w grupie Mazars. Ta zmiana może być hamulcem dla wprowadzenia badania wspólnego, co poprawiłoby sytuację mniejszych audytorów. – Mniejsze firmy, które obsługują pojedyncze spółki należące do grupy JZP, najprawdopodobniej z tego po prostu zrezygnują. Tak więc reforma przyniesie negatywny skutek, jeszcze zanim zostanie wdrożona – przestrzega Krzysztof Burnos, prezes Krajowej Rady Biegłych Rewidentów. Dodaje, że z kolei dla wielkiej czwórki krótsza rotacja nie będzie dużym problemem. Po pięciu latach po prostu „wymienią się" klientami.
Marcin Domagała, partner ds. regulacyjnych w KPMG, ocenia, że pięcioletnia rotacja przyczyni się do wzrostu kosztów prowadzenia działalności przez przedsiębiorstwa w Polsce. – Skomplikuje to również organizację badania skonsolidowanych sprawozdań finansowych grup kapitałowych działających w różnych krajach UE – dodaje. Z kolei Mirosław Szmigielski, dyrektor PwC, ostrzega, że istnieje ryzyko, iż na skutek powyższych ograniczeń audyty polskich podmiotów należących do europejskich grup kapitałowych będą przeprowadzane przez zagraniczne firmy.