Carlos Pinerúa rozpoczął pracę w Polsce w styczniu, ale - jak mówi - zdążył już zauważyć, że Polska to kraj ludzi przedsiębiorczych. "Ma też wyjątkową zaletę w postaci wysokiej jakości kapitału ludzkiego, co daje przewagę nad wieloma innymi krajami" - zapewnia i dodaje, że stabilny i dynamiczny rozwój, jakiego Polska doświadcza od wielu lat, może stanowić wzór dla innych państw.
Przedstawiciel Banku Światowego zauważył, że dążenie do innowacyjności gospodarki jest zjawiskiem powszechnym. "Wszyscy chcą być innowacyjni, ale to nie jest łatwe" - zapewnił. Jego zdaniem wiele elementów musi "zagrać", żeby stworzyć prawdziwie innowacyjny krajobraz gospodarczy. I wymaga to dużych nakładów finansowych.
To co zdaniem Carlosa Pinerúy potrzebne jest w Polsce, to bliższa współpraca między uczelniami wyższymi a biznesem. "Z uczelni płyną pomysły wykorzystywane przez sektor prywatny. To wymaga znacznie silniejszego powiązania" - przekonuje. Pinerúa uważa, że rząd powinien - i może w tej kwestii liczyć na wsparcie Banku Światowego - stworzyć ramy współpracy biznesu i nauki, oparte na systemie zachęt.
Wenezuelski ekonomista uważa, że plan Morawieckiego to krok w dobrym kierunku. "Chcemy mieć pewność, że Polska wchodzi na kolejny poziom rozwoju, wyższej produktywności" - zapewnia, ale dodaje też: "musimy uważać na to, by ci, którzy zostają z tyłu, także byli włączeni w rozwój kraju".
Jego zdaniem jest wiele szczegółów i założeń planu wymagających jeszcze rozwinięcia i dopracowania. "Jesteśmy gotowi uczestniczyć w projektowaniu tych planów" - przekonuje i podkreśla, że "nie ma szansy na utrzymanie wzrostu bez włączenia w to wykluczonych".