Rz: Polska jest jednym z trzech pierwszych państw, z których Nissan i jego luksusowy model Infiniti rozpoczynają podbój Europy. Dlaczego akurat Polska?
Carlos Ghosn: Bo to duży i ważny kraj, który dyktuje trendy w regionie. Polska pasowała nam także z logistycznego punktu widzenia. Niestety, w Polsce najdłużej załatwia się kwestie własnościowe, a ponieważ chcemy mieć punkty dilerskie w możliwie najatrakcyjniejszych lokalizacjach, liczymy się z tym, że potrwa to nieco dłużej. Współpracujemy już z odpowiedzialnymi za tę markę i zawsze będzie to jedna organizacja w każdym kraju. Zależy nam również, żeby te auta nie były bardzo drogie.
Nadchodzi spowolnienie gospodarcze, konsumenci obawiają się o swoje finanse. Czy jest to dobry czas na wprowadzanie drogich marek?
Gdybyśmy zawsze się zastanawiali, czy jest to odpowiedni czas, nigdy nie wprowadzilibyśmy na rynek nowego modelu. Nie można sobie pozwolić na czekanie, aż nadejdzie moment, który uznamy za idealny. I nie chcemy wprowadzać na bardzo ważny dla nas rynek europejski modeli, które są stare. Auta, które chcemy sprzedawać w Europie, są od kilku miesięcy na rynku. A dodatkowo Infiniti nigdy nie będzie masową marką, bo cała filozofia sprzedaży jest inna. To auto niszowe, bardzo wysokiej jakości – nie kupują go anonimowi klienci; będą to raczej kluby niż punkty dilerskie.
Kiedy Toyota wprowadzała lexusy do Europy, popełniła błędy, bo auto to uznano za bardzo ekskluzywne, tak że wielu ludzi, których było na nie stać, nawet nie interesowało się ceną...