Eksperci sugerują, że do tej próby zamachu nie doszłoby, gdyby system kontroli na lotniskach korzystał ze skanerów ciała zamiast bramek bezpieczeństwa.
Brytyjski minister spraw wewnętrznych Alan Johnson rozważa zainstalowanie możliwie jak najszybciej takich skanerów na brytyjskich lotniskach, aby można było wykrywać substancje chemiczne nie do wykrycia w tradycyjnych bramach. W Stanach skanery takie funkcjonują już na 19 lotniskach, w kilku budynkach sądów i w więzieniach. Aparat testowano na kilku lotniskach Europy, ale odstąpiono od całego projektu na skutek zastrzeżeń Brukseli, która w końcu 2008 r. odrzuciła pomysł instalowania takich skanerów na wszystkich lotniskach w Unii.
Urządzenia te podobne do kabin emitują fale radiowe, przenikające przez odzież i pokazujące ciało pasażera w trzech wymiarach. Obraz nie jest zbyt ostry, nie oddaje wszystkich szczegółów, ale pozwala odróżnić kształt piersi czy zarysy innej wypukłości.
Ostatnia próba zamachu może zmienić sytuację, zwłaszcza że kolejne działania terrorystów inicjowały kolejne innowacje techniczne. Po 11 września wprowadzono pancerne drzwi do kokpitów, po schwytaniu shoe- bombera zakazano wnoszenia na pokład zapalniczek, a buty zaczęto prześwietlać, po próbie wysadzenia w 2006 r. płynnymi substancjami wybuchowymi samolotów startujących z Londynu ograniczono ilość płynów i pojemników wnoszonych w bagażu ręcznym.
Bruce Hoffman, ekspert w zakresie walki z terroryzmem z Uniwersytetu Georgetown uważa, że jedynie skanery ciała są w stanie wykryć rodzaj substancji użytej w ostatni piątek. Gdyby proszek pentrytu, z rodziny nitrogliceryny, zapakować hermetycznie w plastik, to nawet psy by go nie wywąchały — stwierdza.