– Niemal jedna czwarta przedsiębiorstw z branży mięsnej jest w bardzo złej kondycji finansowej. Większość z nich to przedsiębiorstwa małe i średnie – mówi „Rz” Łukasz Wróblewski, dyrektor zarządzający Verdict, spółki zależnej wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet Poland. Firma szacuje, że w 2010 r. liczba upadłości i likwidacji w branży mięsnej może być o ok. 50 proc. wyższa niż w 2009 r. Tylko w styczniu do sądów trafiły dwa wnioski od firm mięsnych kończących działalność. Wśród nich jest szczecińska spółka Dan Casing Poland.
Z danych zebranych przez Dun & Bradstreet wynika, że w ubiegłym roku zakłady mięsne złożyły 19 wniosków o upadłość, a 17 zdecydowało się na likwidację. Natomiast w 2008 r. działalność zakończyło w sumie 21 zakładów mięsnych.
– Największym zagrożeniem w branży spożywczej jest duże rozdrobnienie. Duże zakłady zdecydowanie lepiej radzą sobie w kryzysie. Jest im łatwiej negocjować znaczące kontrakty – wyjaśnia Łukasz Wróblewski.
Monika Kalwasińska, analityk Domu Maklerskiego PKO BP, zwraca uwagę, że z powodu dużego rozdrobnienia polskie firmy są także mniej konkurencyjne od zakładów zagranicznych.
Nadal taniej od nas mięso wieprzowe produkują np. Duńczycy. W Danii skala produkcji jest podobna jak u nas. Działają tam jednak tylko dwie duże ubojnie. W Polsce jest ich ok. tysiąca.