Samorządowcy spod Legnicy skarżą się na plan eksploatacji złóż w Parlamencie Europejskim. Producenci węgla brunatnego też będą szukać pomocy w Unii Europejskiej, by w okolicach Legnicy mogła powstać kopalnia i elektrownia – dowiedziała się „Rz”.
– Porozumienie Producentów Węgla Brunatnego (PPWB) nie jest inwestorem, więc nie mamy zbyt wielu możliwości. Ale jesteśmy członkiem Euracoalu (Europejskie Stowarzyszenie Węgla Kamiennego i Brunatnego – red.) – i to jest nasza droga. Zobaczymy, co osiągną samorządowcy i jaka będzie reakcja Unii na ich protest. Wtedy będziemy mogli podjąć nasze działania – potwierdza w rozmowie z „Rz” Stanisław Żuk, prezes PGE Kopalni Węgla Brunatnego Turów i przewodniczący PPWB.
Zdaniem samorządowców spod Legnicy, gdzie zalega ok. 40 mld ton węgla brunatnego, czyli zapas paliwa dla Polski na ok. 1000 lat, odkrywka na głębokości 200 m spowoduje nieodwracalne szkody dla środowiska. Poza tym mieszkańcy alarmują, że grożą im przesiedlenia. Dlatego powołali komitet STOP Odkrywce i we wrześniowym referendum powiedzieli „nie” dla inwestycji. – Przesiedlenia odbywają się zgodnie z prawem i unijnymi standardami, za odpowiednie pieniądze i na odpowiednich warunkach. Kopalnie mają np. możliwość wywłaszczania działek, ale to jest ostateczność. Na przykład kopalnia Turów w ciągu ponad 60 lat działalności skorzystała z tego prawa tylko raz. A rekultywacja? Proszę spojrzeć na okolice Bełchatowa. A tam odkrywki mają głębokość do 300 m, w Turowie 240 m. Z takich wyrobisk tworzy się zbiorniki wodne dla celów rekreacyjnych, natomiast zwałowiska zalesia. Zwałowisko w okolicy Turowa idealnie wkomponowuje się w krajobraz Pogórza Izerskiego – mówi Żuk.
Jego zdaniem nowa odkrywka powinna powstać – inaczej Polsce grozi blackout, czyli wyłączenie prądu.
– Planowane elektrownie atomowe mają pokryć 16 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną, ale to nie wystarczy. Zgodnie z przyjętą polityką energetyczną Polski węgiel brunatny w 2030 r. ma pokrywać 21 proc. zapotrzebowania. Nie będzie to możliwe bez nowej inwestycji pod Legnicą. W istniejących dziś kopalniach węgiel skończy się za około 20 – 30 lat. A tego surowca nie zaimportujemy (traci właściwości podczas transportu – red.) – tłumaczy Żuk. – Sam jestem samorządowcem i wiem, że np. w powiecie zgorzeleckim nikt nie wyobraża sobie funkcjonowania bez kopalni Turów. A niestety, za jakieś 30 lat Turów zakończy działalność. Najgorsze jest to, że samorządowcy spod Legnicy pokazują nierzetelne dane. Protestują np. samorządowcy z gminy Kunice, która w żaden sposób w koncepcji zagospodarowania złóż nie jest brana pod uwagę – dodaje.