Nadpodaż usług transportowych oraz duża liczba przewoźników sprawiają, że pozycja negocjacyjna firmy transportowej w stosunku do zleceniodawcy jest bardzo słaba, uważają przedstawiciele branży transportowej. Podają, że z tego powodu dochodzi do wielu nadużyć, kontrahenci zmuszają właścicieli samochodów ciężarowych oraz kierowców do łamania przepisów. – Uważamy, że także inni przedstawiciele łańcucha transportowego powinni ponosić odpowiedzialność za łamanie przepisów – uważa Maciej Wroński, dyrektor Biura Prawnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego. Podaje kilka przykładów praktyk zmuszających przewoźników do łamania przepisów. – Stawka oferowana przewoźnikom zależy od czasu przewozu, który często jest tak wyśrubowany, że zmusza kierowcę do jazdy bez przerw, które są obowiązkowe – mówi Wroński. Protesty przewoźników nie odnoszą skutku, bo nadawca wybiera innego właściciela samochodu, który godzi się na zaproponowane warunki. Inny przykład to wywóz drewna z lasu. – W lasach nie ma wag i masę drewna przelicza się z tabel, mając tylko jego objętość. Dlatego postulujemy, aby kierowcy nie wymierzać mandatu za nadwagę zestawu, jeżeli przeliczenie zostało wykonane prawidłowo – wyjaśnia prawnik OZPTD. Dodaje, że podobnie jest z przewozem np. materiałów sypkich. – W czasie jazdy się przesuwają i z tego powodu może dojść do przekroczenia nacisku na oś. Proponujemy, aby w przypadku nieprzekroczenia masy całkowitej zestawu nie wymierzać kary za nadmierne naciski na oś, bo one co chwila się zmieniają. Nawet podczas trzykrotnego najeżdżania wywrotki z piachem na wagę otrzymywaliśmy różne naciski na osie – wyjaśnia Wroński.
Przewoźnicy uważają, że odpowiedzialnością za przekroczenie mas i nacisków powinni być obciążeni także nadawcy i ładowacze, którzy przy obecnych przepisach praktycznie nie odpowiadają za swoje czyny. – Zdarza się, że kierowca, mimo protestów, nie ma nic do powiedzenia podczas załadunku. Towar bywa umocowany tak, że np. przekroczone są naciski na osie, a za taki stan w myśl obecnie obowiązujących przepisów karany jest wyłącznie kierowca lub przewoźnik – wyjaśnia Wroński.
Podobne uwagi zgłasza Tadeusz Wilk, dyrektor Departamentu Transportu ZMPD, podkreślając, że za nieprawidłowości odpowiedzialne są cztery grupy osób: kierowcy, organizatorzy transportu (w tym ładowacze i spedytorzy), zarządzający transportem oraz właściciele przedsiębiorstwa.
[srodtytul]Kary w proporcji do wykroczenia[/srodtytul]
Środowisko przewoźników uważa, że obecne kary nie są proporcjonalne do wagi wykroczenia. – Dlaczego za niezgłoszenie auta do licencji inspektor wymierza karę aż 8 tys. zł? To fiskalizm w najczystszej postaci – uważa Wroński.