— Szukamy inwestora, który wydzierżawi zakład – wyjaśnia Janusz Podleśny, syndyk Chmielu Polskiego z Lublina, największej firmy skupującej i przerabiającej szyszki chmielowe w Polsce. Głównym udziałowcem tej spółki jest notowana na GPW grupa Żywiec (jej udział w akcjonariacie wynosi ok. 48 proc.).
Wśród chętnych na przejęcie kontroli nad zakładem są pracownicy. Nie są jednak w stanie tego zrobić bez wsparcia z budżetu (do Skarbu Państwa należy ok. jedna piąta akcji spółki). Jak informuje Janusz Podleśny, do tej pory nie ma decyzji o pomocy finansowej dla pracowników. Tymczasem z naszych informacji wynika, że o ewentualnej współpracy z lubelską firmą syndyk rozmawia także z Instytutem Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach.
[srodtytul]Plantatorzy naciskają na browary [/srodtytul]
Kłopoty mają nie tylko firmy skupujące chmiel, ale także plantatorzy. Jak w połowie lutego informowała "Rzeczpospolita", nie mogą oni sprzedać chmielu wyprodukowanego w latach 2008 i 2009. — Jedynym wyjściem z sytuacji jest zwiększenie zakupów krajowego chmielu przez browary działające w Polsce — uważa Tadeusz Plenzler, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Producentów Chmielu. Jego zdaniem, jeżeli tego nie zrobią, to branży nie pomoże nawet przyjęty ostatnio wzór wieloletniej umowy kontraktacyjnej pomiędzy plantatorami a firmami skupującymi chmiel. — Może bowiem okazać się, że niedługo plantatorzy nie będą mieli z kim podpisać tych umów — dodaje.
Browary mniejszy popyt na chmiel tłumaczą m.in. spadkiem sprzedaży piwa. W 2009 r. skurczyła się ona o 12,5 proc. Źródłem problemów jest także nadwyżka chmielu na świecie. Branża piwna szacuje, że wynosi ona obecnie ok. 40 proc. Sebastian Tołwiński, rzecznik grupy Żywiec informuje, że obecnie jego firma kupuje wyłącznie surowiec z polskich plantacji. W ubiegłym roku udział krajowego surowca wynosił 80 proc.