Branża coraz bardziej się konsoliduje. Największe biura podróży systematycznie umacniają swoją pozycję, zdobywając coraz większy udział w sprzedaży wycieczek. Z kolei te mniejsze coraz bardziej tracą. W 2011 roku dziesięć największych biur podróży wypracowało przychody w wysokości 3,4 mld zł. To prawie 80 proc. przychodów całej branży. Ale w roku ubiegłym przepaść pomiędzy największymi a tymi mniejszymi najprawdopodobniej powiększyła się jeszcze bardziej. W sumie w branży działa przeszło 3 tys. firm. Przewagę ma drobnica.
Sprzedaż poszła w górę
Poszczególne biura nie upubliczniły jeszcze oficjalnie obrotów za ubiegły rok. Rankingi opierają się więc na danych za rok 2011. Niekwestionowanym liderem jest Itaka, która dwa lata temu miała przychody przekraczające 1,1 mld zł. W ubiegłym roku – to nieoficjalne dane – miały one jeszcze wzrosnąć do kwoty 1,15 mld zł. Na drugim miejscu znalazło się TUI Poland – 489 mln zł przychodów w 2011 roku, na trzecim giełdowy Rainbow Tours – 439 mln zł. Za nimi uplasowały się Neckermann oraz Alfa Star.
O ile w roku 2012 sprzedaż wzrosła – część przedstawicieli branży szacuje, że nawet w granicach 15–20 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem – o tyle zyski mogły okazać się mniejsze. W przypadku Itaki spadły z 33 mln zł w roku 2011 do ok. 3,5 mln zł w ubiegłym. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy był słaby złoty. Kolejnym – załamanie sprzedaży w czerwcu, gdy toczyły się rozgrywki Euro 2012. A także – to po spektakularnej fali plajt biur podróży, jaka miała miejsce minionego lata – przesuwanie przez turystów decyzji o wyjeździe, a więc wykupywanie rezerwacji na ostatnią chwilę.
Chętniej samodzielnie
Jednym z efektów bankructw był natomiast wzrost liczby wyjazdów samodzielnych. Według Internetowego Centrum Podróży eSKY.pl ich liczba wzrosła w ubiegłym roku w porównaniu z poprzednim o 14 proc. Powodem jest także chęć obniżenia kosztów. W przypadku dalekich wyjazdów, poza Europę, oszczędności na wycieczce mogą sięgać 1,5–2 tys. złotych. Zyskuje się także na wylocie z lotniska poza Polską. Przy wyborze Indonezji bilet z Warszawy kosztuje średnio 3,7 tys. zł, ale z Niemiec niecałe 2,9 tys., a z Włoch 2,4 tys. zł w obie strony. Podobna sytuacja jest w przypadku podróży do Republiki Południowej Afryki – różnica między biletem kupionym na wylot z Polski (ponad 3,9 tys. zł.) a z Czech (2,4 tys. zł) to średnio 1,5 tys. zł.
W dodatku samodzielne planowanie zagranicznych podróży staje się coraz łatwiejsze dzięki specjalistycznym portalom internetowym, które pomogą wyszukać hotel czy zarezerwować korzystny celowo przelot. Jesienią ubiegłego roku na polski rynek wszedł Kayak, jedna z największych wyszukiwarek turystycznych, notowana na amerykańskim rynku akcji Nasdaq.