Mimo silnej zagranicznej konkurencji: L’Oreala, Beiersdorfa (Nivea) czy Avonu, krajowe firmy mają znaczący udział w rynku. Wprawdzie liderem najważniejszego segmentu branży – kosmetyków do pielęgnacji twarzy – jest francuski L’Oreal, ale łączny udział czterech największych krajowych producentów (Eris, Ziai, Oceanic i grupy Kolastyna) sięga jednej trzeciej.
– Razem możemy stworzyć poważnego gracza na dużą skalę, szybciej iść do przodu i skuteczniej konkurować z zagranicznymi koncernami – podkreśla Andrzej Grzegorzewski, prezes i współwłaściciel Kolastyny. Jego firma jest liderem przejęć na polskim rynku. Kolastyna na początku października za dawne kosmetyczne hity spod parasola Polleny – z Maklerem i Warsem na czele – zapłaciła brytyjskiej spółce Cussons ponad 27 mln zł. Wcześniej w lipcu kupiła za ponad 4 mln zł łódzki Unicolor wraz z Tanitą, popularną marką produktów do depilacji, i Palomą firmującą kosmetyki do makijażu. Nowe nabytki powiększą markowy portfel Kolastyny, gdzie od czterech lat jest już Miraculum z Panią Walewską i Brutalem.
Ale to nie koniec planów Kolastyny. Grzegorzewski przed kilkoma dniami poinformował, że prowadzi rozmowy z czterema krajowymi firmami. Ich nazw nie chciał ujawnić, zapowiedział tylko, że do przejęcia albo fuzji powinno dojść w przyszłym roku.
Rywale Kolastyny też nie próżnują. Popularna w latach 80. Currara i kilka innych marek perfumeryjnych trafi wkrótce do portfela jednego z największych w Polsce producentów kosmetyków pielęgnacyjnych, firmy Eris. Spółka jeszcze w tym miesiącu ma podpisać umowę przejęcia Comindeksu, właściciela Currary.
– Comindex to firma na niewielką skalę, ale jej kosmetyki zapachowe i aerozole będą uzupełniać naszą ofertę – mówi Henryk Orfinger, współwłaściciel Eris. Nie chce mówić, ile będzie kosztowało przejęcie. Do inwestycji w rozwój i w zakupy innych zachęca polskich producentów koniunktura na rynku kosmetycznym. Według różnych ocen jego wartość zwiększyła się w ubiegłym roku o 6 – 8 procent do ok. 8,3 – 9 mld zł.