Wszystko wskazuje na to, że powstanie on za kilka miesięcy, choć miał być gotowy w grudniu.

Zdaniem ustępującego ministra gospodarki Piotra Woźniaka konsorcjum, które będzie budować gazociąg, nie przygotuje na czas raportu dotyczącego skutków inwestycji dla środowiska. A jego akceptacja przez zainteresowane państwa jest jednym z podstawowych warunków rozpoczęcia budowy. – W grudniu będą gotowe główne tezy, co może przynieść jedynie efekt propagandowy, że konsorcjum inwestorów działa sprawnie – mówił w piątek dziennikarzom Piotr Woźniak.

Gazociąg będzie przebiegać po dnie morskim, w którym zalega broń z czasów obu wojen i może niekorzystnie wpłynąć na ekosystem, stąd wszystkie zainteresowane państwa oczekują szczegółowego raportu o oddziaływaniu na środowisko. Konsorcjum inwestorów (Gazprom, E.ON i BASF oraz Gasunie) zapowiadało, że raport będzie przed końcem roku i trafi do rządów zainteresowanych krajów nadbałtyckich. Inwestycja ma być gotowa na początku 2011 r., ale już wiadomo, że rozpocznie się z półrocznym opóźnieniem. Zdaniem Piotra Woźniaka ten termin może się przesunąć, skoro raport o wpływie gazociągu na środowisko nie będzie gotowy na czas.

Koszty budowy szacowane są na 5 mld euro. Inwestycja wzbudza kontrowersje także z innych powodów, ma bardziej charakter polityczny niż ekonomiczny. Rurociąg ominie kraje najbardziej obecnie znaczące dla transportu rosyjskiego gazu do Europy, czyli Ukrainę, Białoruś i Polskę, stąd polskie obawy, że dotychczasowe gazociągi tranzytowe – w tym jamalski, który biegnie przez Polskę – będą transportować coraz mniej gazu.