Decyzja byłego ministra transportu Jerzego Polaczka (PiS) o wyrzuceniu hiszpańsko-polskiego konsorcjum Ferrovial, Budimex i Lamela z budowy Terminalu 2 nie zmniejszyła problemów z oddaniem obiektu. Nowy minister Cezary Grabarczyk (PO) przyznał, że były podstawy do zerwania umowy. Ma jednak problem: jak skończyć rozbudowę lotniska.
„Rz” dotarła do podwykonawców, którzy nie dostali od konsorcjum zapłaty za usługi i winią za to Porty Lotnicze.
– Nasza firma podpisała kontrakt z konsorcjum, które zobowiązało się przekazać 50 proc. zapłaty po odbiorze Terminalu 2 przez Porty Lotnicze. A przez zerwanie kontraktu do odbioru w ogóle nie doszło – mówi Jacek Nowakowski z firmy SAE dostarczającej na Okęcie bramki dostępu. – Będziemy się sądzili o 40 tys. euro, ale znam firmy, które złożą pozwy o setki tysięcy euro .
W kolejce po pieniądze czekają np. firmy dostarczające urządzenia kontroli bagażu, detektory promieniowania czy bagażowe taśmociągi. Z powodu konfliktu między Portami Lotniczymi a konsorcjum zadziałał mechanizm: państwowy inwestor nie płaci wykonawcy, a ten – swoim mniejszym podwykonawcom. Kto ureguluje te należności?
W czasie analogicznego konfliktu o przebudowę skrzyżowania przy Galerii Mokotów między Zarządem Dróg Miejskich a niesolidną firmą MPRD dwa lata temu podwykonawcy tej ostatniej wystąpili z roszczeniami do ZDM i byli spłacani z budżetu miasta. Gdyby na lotnisku Okęcie stało się podobnie, koszty poniosą Państwowe Porty Lotnicze, czyli de facto podatnicy.– Przejęcie od konsorcjum zaległych zobowiązań finansowych wobec podwykonawców w ogóle nie wchodzi w grę – mówi rzecznik Portów Lotniczych Artur Burak.