Wybuch w listopadzie głośnej afery z dopisaniem na listę leków refundowanych iwabradyny był tylko ostatnim aktem ostrej walki o kształt polskiego rynku farmaceutycznego. Sugerował to już były wiceminister Bolesław Piecha, gdy media spekulowały, że to po jego spotkaniu z przedstawicielem Serviera (producenta iwabradyny) francuski lek trafił na listę refundacyjną.
Jednak, jak ustaliła „Rz”, to firmy skupione w Polskim Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPPF) próbowały usunąć z listy zarówno lek francuskiego konkurenta, jak i inne specyfiki. Został on potem jedynie ponownie wpisany do wykazu i to zgodnie z procedurami.
PZPPF wspierał Towarzystwo Farmaceutyczno-Ekonomiczne. Jak odkryła „Rz”, wśród jego założycieli są ludzie zawodowo związani z koncernem Polpharma.
Na zablokowaniu listy mogło zależeć przede wszystkim firmie kontrolowanej przez Jerzego Staraka. Polpharma broni swoich wpływów na rynku betablokerów (leków kardiologicznych). Sama produkuje cztery takie leki. Iwabradyna jest konkurencyjnym środkiem.
Starak ma spore wpływy w PZPPF. Właściciel Polpharmy jest szefem rady nadzorczej tej organizacji. Prawą ręką Staraka jest pracownik koncernu Wojciech Kuźmierkiewicz. W związku Kuźmierkiewicz piastuje funkcję wiceprezesa.