– Każda złotówka zainwestowana w turystykę daje 10 zł w innych branżach – podkreśla Anna Somorowska, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki. – A PKB z szeroko rozumianego przemysłu turystycznego w Polsce od 2006 r. jest wyższy niż PKB z górnictwa, hutnictwa i rolnictwa razem wziętych – dodaje Tomasz Majka, wiceprezes PART.
Niestety, wielu decydentów zdaje się nie rozumieć, że można mieć kurę znoszącą złote jajka. Nie postrzega turystyki jako gałęzi gospodarki. Problemem jest brak pieniędzy na infrastrukturę, choć dzięki środkom unijnym ta bariera powoli znika. Rozwojowi turystyki nie służą też złe przepisy.
Eksperci podkreślają, że w turystyce jak nigdzie obowiązuje zasada „wyróżnij się albo zgiń”. Wzory działania w branży już wymyślono. Trzeba tylko znaleźć nasze wyróżniki – bo atuty mamy – wszystko atrakcyjnie opakować i dobrze sprzedać.
Te atuty, wyróżniki czy nisze Polski to: niezniszczona przestrzeń naturalna, a także zachowana zabudowa postindustrialna, turystyka uzdrowiskowa (mamy 43 uzdrowiska) i zagospodarowanie niewykorzystanych, a bogatych wód termalnych. To także turystyka aktywna (kajakowa, rowerowa i konna) czy turystyka tematyczna, jak np. szlak bursztynowy. Nie można również zapominać o wzbogaceniu oferty o elementy kulturowe z doskonałą kuchnią włącznie. – Dzięki śledziowi kaszubskiemu czy podlaskiemu sękaczowi trafia się przez żołądek do serca, wyobraźni, ale i do portfeli – zauważa Anna Somorowska.
W czasie panelu morskiego debatowano o centrach logistycznych i infrastrukturze drogowej jako kluczowych dla jej rozwoju. Lider panelu Sławomir Kalicki, prezes Inter Marine, podkreśla znaczenie gdyńskiego forum: – Tak naprawdę jest jedną z nielicznych okazji w roku, by przedstawiciele gospodarki morskiej mogli się spotkać w gronie międzynarodowym i wymienić poglądy – podkreśla.