– Od początku roku ceny transakcyjne spadły, zależnie od regionu i lokalizacji, od 5 do 9 proc. – szacuje Piotr Sumara, główny analityk Północ Nieruchomości.
Najnowsze dane pokazują jednak, że trend się odwrócił. Jeszcze w kwietniu za metr mieszkania w dziewięciu największych polskich aglomeracjach płacono mniej niż miesiąc wcześniej. Mimo że nie zawsze widać to było w ofertach, faktycznie płacona cena za metr lokalu spadała od kilku miesięcy. Maj przyniósł zaskakujące dane. Spadki zanotowano jedynie w Lublinie i Krakowie. Na pozostałych rynkach był wzrost, które we Wrocławiu i Poznaniu przekroczył nawet poziom 3 proc. – wyliczyli eksperci Open Finance na podstawie cen z zawieranych transakcji.
– Wzrost w Poznaniu i Wrocławiu to nie efekt drożejących tam mieszkań, ale zmiany struktury oferty – uważa Waldemar Oleksiak, szef zespołu analiz Emmerson. – W obu miastach ostatnio zaczeło się sprzedawać droższe apartamenty – dodaje. Jednak jego zdaniem majowe dane nie zwiastują jeszcze odwrócenia tendencji na rynku. – Dane z jednego miesiąca to nie trend. Za wcześnie na wyciąganie wniosków – potwierdza Emil Szweda, analityk Open Finance.
Według ekspertów korekta cenowa potrwa przynajmniej do jesieni, a być może nawet do wakacji 2009. – Transakcji jest średnio o połowę mniej niż rok temu. Do końca roku ceny spadną jeszcze o kilka procent – prognozuje Piotr Sumara. Jego zdaniem także początek przyszłego roku przyniesie spadki o 5 – 10 proc. w największych miastach. – Dno korekty cenowej będzie dopiero wiosną, latem 2009. Wówczas ceny znowu zaczną rosnąć – uważa analityk.
Zatem kupować, czy nadal czekać? – Już teraz można wyszukać bardzo atrakcyjne oferty, ale jesień będzie jeszcze lepszym czasem do zakupu – mówi Tomasz Lebiedź z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości. – Kolejni właściciele, zmęczeni czekaniem na kupujących, będą się decydować na obniżkę cen – przewiduje. Zaznacza jednak, że na spadki rzędu 20 proc. nie ma co liczyć. W grę wchodzi raczej kilkuprocentowa przecena do końca roku. Za tym, że to jeszcze nie koniec korekty, przemawia też wysyp tzw. mieszkań inwestycyjnych. Klienci, którzy kupowali je w czasie hossy z myślą o odsprzedaży z zyskiem, teraz próbują się ich pozbywać. – Zaraz pojawi się jeszcze jeden czynnik, który do tej pory nie miał wpływu na rynek – uważa Sumara. – To kłopoty ze spłatą kredytów. Już pojawiają się u nas klienci, którzy nie radzą sobie za spłatą kredytu i chcą jak najszybciej sprzedać mieszkanie. A banki częściej mogą decydować się na przejmowanie lokali w przypadku zagrożonych kredytów. Takie mieszkania trafią na rynek i dodatkowo mogą mieć wpływ na ceny – uważa. Zdaniem Sumary pojawienie się takich lokali w ofercie to kwestia najbliższych kwartałów.