Komisja Nadzoru Finansowego już za kilka dni po raz dziewiąty ogłosi trzyletnie stopy zwrotu z inwestowania przez fundusze emerytalne. Takie zestawienie publikuje co pół roku. W ten sposób sprawdza m. in., jak skutecznie fundusze inwestują i czy jakiś akcjonariusz PTE nie musi dołożyć do rachunków klientów OFE.
Z naszych wyliczeń wynika, że w okresie od końca września 2005 r. do 25 września tego roku przeciętna ważona zmiana wartości jednostek rozrachunkowych (na nie przeliczane są wpłacane składki) OFE wyniosła 13,7 proc. (14,2 proc. wynosi średnia arytmetyczna). Tym samym minimalna wymagana stopa wynosi mniej niż 7 proc. Te liczby mogą jeszcze ulec zmianie do końca miesiąca. I tak jednak już widać, że zarządzający funduszami poradzili sobie z wypracowaniem minimalnej stopy zwrotu. Ich właściciele nie będą więc musieli wyrównywać do minimum rachunków klientów.
Nie zmienia to jednak faktu, że będzie to najniższy trzyletni wynik z inwestowania w historii. Dla porównania pół roku temu średnia stopa zwrotu za trzy lata wynosiła 31,5 proc., a rok temu jeszcze więcej, bo 52,5 proc.
– Wyniki są pochodną tego, co działo się na rynku, na którym działały OFE. Za pół roku trzyletni wynik funduszy może być jeszcze słabszy. Z drugiej strony nie można wciąż oczekiwać stóp zwrotu wynoszących 50 proc. – komentuje Adam Kałdus, dyrektor Biura Inwestycji w Bankowy OFE. Dla porównania indeks giełdowy WIG wzrósł w analizowanym przez nas okresie „zaledwie” o 15 proc.
Stopa zwrotu funduszy to zatem przede wszystkim efekt sytuacji na giełdzie w ostatnim roku wywołanej kryzysem na rynku kredytów hipotecznych w USA. Giełda ma zaś decydujące znaczenie dla wyników OFE, mimo że papiery udziałowe stanowią około 30 proc. ich portfeli inwestycyjnych. W tym roku wartość jednostek rozrachunkowych OFE spadła już o około 9 proc.