Miedź jest dzisiaj najtańsza od czterech lat, a jej zapasy nadal rosną i wynoszą 334 tys. ton, także najwięcej od czterech lat. Ten metal z ceną 2890 dol. w transakcjach trzymiesięcznych jest dzisiaj tańszy o 65 proc. od rekordowych notowań z połowy roku. Ale większości producentów nadal opłaca się miedź wydobywać, tyle że nie ma jej gdzie sprzedać. – Miedź zawsze najszybciej reaguje na wszystkie kłopoty w realnej gospodarce – mówi Eugen Weinberg, analityk Commerzbanku. Należy się więc spodziewać, że zwłaszcza teraz, pod koniec roku, kiedy dilerzy zamykają swoje pozycje, popyt będzie spadał jeszcze bardziej, a razem z nim ceny. Spadek cen udało się powstrzymać w przypadku niklu, który staniał już do poniżej 10 tys. dol. za tonę.

Znaczna część produkcji niklu, cynku i aluminium jest już nieopłacalna, należy więc oczekiwać najpierw zmniejszenia, a potem ustabilizowania się na niskim poziomie cen tych metali. „Na razie aluminium kosztuje 1470 dol. w transakcjach trzymiesięcznych, a granica wsparcia dla tego metalu znajduje się dopiero na poziomie 1350 dol. za tonę” – napisał Edward Meir w raporcie MF Global.

Drożejący dolar wywarł presję na ceny złota. Na najbliższy czas analitycy zapowiadają wahania cen tego metalu w przedziale 850 – 860 dol. za uncję. Silne wsparcie pojawia się dopiero na poziomie 800 – 810 dol. za uncję. Najwięcej prognoz mówi o cenie 850 dol. na koniec roku.

Światowa recesja ma odzwierciedlenie także w cenach ropy naftowej, których nie było w stanie podnieść nawet cięcie limitów produkcji przez OPEC. Przedstawiciele kartelu sądzili, że obniżka produkcji – ich zdaniem drastyczna – o 2,2 mln baryłek dziennie wystarczy nie tylko do powstrzymania spadku cen, ale i będzie impulsem do ich wzrostu. Bardzo się pomylili. W piątek ropa była najtańsza od 4,5 roku i z pewnością będzie taniała przez cały najbliższy tydzień.