W poniedziałek górnicy pikietowali przed urzędem gminy. Decyzja władz Gierałtowic oznacza, że nie ruszy ściana, która miała wydobywać 3,5 tys. ton węgla na dobę. Jeśli zaś rada zatrzyma trzy kolejne ściany – wydobycie zostanie zmniejszone o kolejnych 11,5 tys. ton. A to ponad połowa dobowego wydobycia Sośnicy-Makoszowy (zakład produkuje ok. 20 tys. ton surowca na dobę). Stąd obawy załogi – czy zatrudnienie zostanie utrzymane?
– Mamy zapewnienie od dyrekcji kopalni, że nie podała żadnych informacji o zwolnieniach i takie nie są planowane – przekonuje w rozmowie z „Rz” Zbigniew Madej, rzecznik KW.
Na miejsce pojechał m.in. wiceprezes KW Marek Uszko.Oficjalnie decyzja władz Gierałtowic wynika z obawy przed szkodami górniczymi powodowanymi przez eksploatację (chodzi m.in. o pękanie domów). Wiadomo jednak, że jeśli do wydobycia nie dojdzie lub zostanie wstrzymane, to szkód nie będzie – a tym samym wartość działek wzrośnie.
– Tyle, że gmina za szkody i eksploatację dostaje pieniądze – tłumaczy Madej. – Za eksploatację 5 mln zł rocznie, a za szkody 12 mln zł – wylicza.
Wiceprezes KW Marek Uszko po rozmowach z władzami Gierałtowic otrzymałzapewnienie w poniedziałek po południu, że negatywna decyzja wójtadotycząca uruchomienia nowej ściany wydobywczej kopalni Sośnica-Makoszowy zostanie cofnięta we wtorek.