Jakkolwiek fantastycznie to brzmi, wynalazek nie tylko jest prawdziwy, ale został już nawet opatentowany. Pomysł trzydziestokilkulatka z Poznania doceniła nawet Polska Akademia Nauk i przyznała dr hab. inż. Piotrowi Oleśkowicz-Popielowi prestiżową nagrodę naukową AgroBioTop i 5 tys. euro.
Dr Oleśkowicz-Popiel z Instytutu Inżynierii Środowiska Politechniki Poznańskiej opracował sposób, by serwatkę, która w wielkiej ilości powstaje przy produkcji serów, przekształcać w biopaliwo. Ten pomysł ma nie tylko ogromne znaczenie dla rolnictwa i przemysłu spożywczego, ale też, co wyjątkowo cenne, spory potencjał komercjalizacji.
Na pytanie, skąd pomysł, by zainteresować się akurat serwatką, naukowiec odpowiada, że tego surowca jest w Polsce bardzo dużo. O ile słodka serwatka jest wykorzystywana w przemyśle spożywczym, to serwatka kwaśna zostaje zwykle ściekiem i jest problemem środowiskowym, a mleczarnie mają kłopot, co z nią zrobić. Tymczasem w Poznaniu naukowcy opracowywali proces oparty na wywodzący się z fermentacji metanowej, której produktem nie jest jednak metan a kwas kapronowy. - Gdy poddaliśmy serwatkę tej technologii fermentacji, okazało się, że te dwie rzeczy dobrze ze sobą współgrają i w ten sposób można z wysoką wydajnością produkować kwas kapronowy. A ten ma szerokie zastosowanie, odpowiednio rafinowany może być biopaliwem, a docelowo nawet paliwem lotniczym. To dalszy cel, ale do tego którego dążymy – mówi dr Oleśkowicz-Popiel. Ta metoda może mieć w przyszłości zastosowanie także do utylizacji innych odpadów z przemysłu rolno-spożywczego.
Patent szuka inwestora
Wynalazek poznańskiego naukowca ma ogromny wymiar praktyczny. Dr Oleśkowicz-Popiel jest optymistą, że jego wynalazek uda się skomercjalizować. Przyznawali to w nieoficjalnych rozmowach nawet przedstawiciele wielkich firm z sektora chemicznego. - Od początku przyszłego roku będziemy szukać inwestorów do przeskalowania – mówi naukowiec i przyznaje, że w jego dziedzinie biotechnologii przejście z laboratorium do pełnej skali nie jest proste i wymaga dłuższych badań pilotażowych. Sam przyglądał się jednak podczas studiów, jak wdraża się do biznesu odkrycia naukowe w Danii i w USA i jest dobrej myśli. - Potencjał jest na tyle duży, że mamy nadzieję, ze inwestor się znajdzie. Podobny pomysł jest komercjalizowany w USA, mamy podobne pomysły na dwóch krańcach świata, choć szczegóły rozwiązania są różne. Wiem, że tam było duże zainteresowanie, jestem przekonany, że i u nas takie będzie – dodaje.
Badania były finansowane z Narodowego Centrum Nauki, następnie z NCBR w programie LIDER. Naukowiec podkreśla, że komercjalizacja jest niezwykle korzystna dla uczelni, szczególnie taka, która wykorzystuje bezpośrednio wyniki badań i tworzy spółki typu spin-off, choć przyznaje, że tego typu aktywności nie ma w Polsce zbyt dużo. - Czas to zmienić. Technologia, którą opracowaliśmy doskonale wpisuje się w koncepcję gospodarki obiegu zamkniętego i zrównoważonego rozwoju, gdzie odpady i ścieki wykorzystywane są do produkcji związków chemicznych o znaczącej wartości rynkowej – dodaje.