– Zaczynamy przed Ministerstwem Zdrowia od spraw ratownictwa, potem przed resortem gospodarki upomnimy się o płace – mówi „Rz” Bogusław Ziętek, szef Sierpnia ‘80, organizatora akcji. Liczby uczestników nie chce oszacować, ale twierdzi, że „będzie gorąco”. Do Sierpnia ’80 dołączą delegacje innych związków.

Od poniedziałku masówki w 16 kopalniach Kompanii Węglowej (w czwartek nie doszło do porozumienia płacowego) przed środowym referendum. Strajk, który może trwać dłużej niż dobę, na przełomie marca i kwietnia. – To może być 48 godz. albo doba przed świętami, doba po, póki KW nie przestanie mówić o wirtualnych podwyżkach – mówi Dominik Kolorz, szef górniczej „S”.

Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii, powiedział, że spółka zaproponowała 65-tysięcznej załodze docelową podwyżkę o 3 tys. zł w skali roku przy założeniu realizacji planu ekonomicznego i cokwartalnej weryfikacji wyników. Zdaniem związkowców wystarczyłoby niewielkie wahnięcie planu – i podwyżek nie ma. Z informacji „Rz” wynika, że mediator zaproponował, by audytor (zarząd KW dodał, że wybrany przez związkowców) zbadał sytuację spółki. Górnicy odmówili. Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący ZZG, broni ich racji. – Jaka jest sytuacja, wiemy, a do przewidywania przyszłości należy wynająć wróżkę – ironizuje.

Zdaniem prezesa KW Mirosława Kugiela, jeśli firma zgodzi się na żądania (ok. 8 proc., KW daje 4,6 proc.), to nie zatrudni w tym roku 3 tys. nowych pracowników. A branża górnicza jest teraz jedną z nielicznych, które nie planują zwolnień. Mimo to związkowcy jadą do Warszawy z hasłem „Nie będziemy płacić za wasz kryzys”. Ale on górnictwa też dotyczy – zapasy niesprzedanego w 2009 r. węgla mogą sięgnąć 7 mln ton („Rz” pisała o tym tydzień temu), bo spada popyt na energię. A to da ok. 2 mld zł utraty przychodów.