Najmniejszą frekwencję odnotowała kopalnia Knurów – 50,65 proc., czyli minimalnie ponad wymagany próg, jednak związkowcy zapewniają, że to już potwierdzona frekwencja, która nie ulegnie zmianie, co mogłoby unieważnić strajk w tym zakładzie. Najwięcej górników głosowało w kopalni zespolonej Brzeszcze-Silesia, bo 83,4 proc. To także w tej kopalni strajk cieszy się największym poparciem, bo głosowało za nim 81,7 proc. Nieco ponad 81 proc. w Jankowicach, gdzie referendum trwało aż do godz. 2 w nocy wtedy pod ziemie zjeżdża ostatnia zmiana pracowników). Najmniejsze poparcie dla strajku odnotowano w kopalni Chwałowice, gdzie na akcję protestacyjną zgodziło się jedynie 54,5 proc.
Nie sprawdziły się więc przewidywania Dominika Kolorza, szefa górniczej „S”, który wczoraj mówił „Rz”, że „nie” powie mniej niż 10 proc. górników. I o ile frekwencja podobna jest do tej z poprzednich referendów, tak wynik na tak jest wyjątkowo niski (zwykle to blisko 95 proc.). To pokazuje, że górnicy nie są jednomyślni co do zatrzymania 16 kopalń spółki.
– Zwłaszcza, że KW wstrzymała przyjęcia do pracy, a ludzie obawiają się, że po prostu może zacząć zwolnienia – mówi „Rz” jeden ze związkowców proszący o zachowanie anonimowości.
W piątek zapadnie decyzja o dacie strajku. Dziś natomiast o godz. 13 rozpocznie się górnicza manifestacja w Warszawie. Ok. 1-1,5 tys. osób przejdzie sprzed ministerstwa zdrowia na pl. Trzech Krzyży, gdzie mieści się siedziba resortu gospodarki nadzorującego branżę.