– Rzeczywiście, jeden z doradców zasugerował nam takie rozwiązanie – przyznaje w rozmowie z „Rz” Artur Woźniak, prezes Polskiego Holdingu Farmaceutycznego. Jego firma, która odpowiada za prywatyzację Polf, ma po ok. 80 proc. udziałów w Polfach Pabianice i Warszawa i ok. 60 proc. w Polfie Tarchomin. – Nie chodziłoby jednak o sprzedaż 51 proc. akcji i zostawienie pozostałych w rękach PHF, ale sprzedaż 51 proc. przy całościowej wycenie. Inwestor zobowiązałby się wówczas do odkupienia reszty w ciągu 12 miesięcy za indeksowaną kwotę. To jednak wariant B. Zakładamy, że od razu uda się nam znaleźć nabywcę na całość.
Wariant B miałby ułatwić znalezienie inwestorów dla Polf w obecnej, niekorzystnej sytuacji na rynku. Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika bowiem, że wycena spółek jest niższa od dotychczasowych szacunków na poziomie 1 mld zł. Potencjalny nabywca zyskałby pakiet kontrolny, mógłby przeprowadzić restrukturyzację spółek i stworzyć biznesplan, który w dalszej perspektywie dawałby mu szansę zwrotu części poniesionych nakładów. Polfami interesowały się dotąd m.in. hinduska Tata i Adamed, który jako jedyny potwierdził zamiar wzięcia udziału w prywatyzacji.
– Dostawaliśmy propozycje ze strony inwestorów branżowych, finansowych i deweloperów – twierdzi Woźniak. – Poinformowaliśmy ich, że skierujemy ofertę do inwestorów branżowych. Finansowi mogą wchodzić z nimi w konsorcja.
Trzy firmy doradcze przygotowały listę 200 potencjalnych inwestorów dla Polf. Zweryfikują ją jeszcze zarządy firm. Od kwietnia do czerwca holding będzie rozsyłać zaproszenia do rokowań.
Tymczasem Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne na wniosek resortu skarbu sprawdzają związki prezesa PHF ze spółką pod nazwą Nieruchomości i Kapitał. O zbadanie ewentualnych nieprawidłowości, które mogłyby zakłócić prywatyzację, zwróciły się do MSP związki zawodowe z Polfy Warszawa. Obawiają się, że spółka, która ma grunty w centrum Warszawy, trafi w ręce dewelopera.