Jako główną przyczynę negatywnej oceny wykonania planu NIK podał skalę finansowych nieprawidłowości w działalności Narodowego Funduszu Zdrowia. Izba zakwestionowała aż 11,52 proc. kosztów poniesionych przez NFZ w 2007 roku.
Zdaniem NIK ponad 4,5 mld zł spośród 44 mld zł, którymi dysponował NFZ, trafiło do szpitali, które nie zrealizowały zakontraktowanych świadczeń. Pieniądze poszły na podwyżki wynagrodzeń.
Andrzej Troszyński z biura prasowego NFZ wyjaśnia, że fundusz był tylko wykonawcą przepisów, które przyjął Sejm. – Podniesienie wynagrodzeń było obowiązkiem dyrektorów szpitali, a NFZ miał jedynie przekazać pieniądze na ten cel – mówi Troszyński.
Kwestionowane przez NIK przepisy wprowadzono po protestach pracowników służby zdrowia, podczas których padły słynne słowa Ludwika Dorna, ówczesnego wicepremiera, że strajkujący lekarze zostaną wzięci w kamasze.
Andrzej Sośnierz, który do listopada 2007 r. był szefem Narodowego Funduszu Zdrowia, mówi „Rz”, że wprowadzenie ustawy nakazującej NFZ finansowanie podwyżek od początku było rozwiązaniem złym, ale innej metody nie było. – Fundusz działał na podstawie ustawy przyjętej przez Sejm. Realizował prawo – podkreśla Sośnierz. Zauważa, że łatwo dziś urzędnikom NIK kwestionować to rozwiązanie, ale wówczas pod presją strajków, gdy lekarze odmawiali przyjmowania pacjentów, sposób na przekazanie szpitalom pieniędzy na podwyżki musiał się znaleźć.