Takie porozumienie było do przewidzenia, kiedy włoski Fiat zrezygnował z finałowych negocjacji. Prezes włoskiego koncernu Sergio Marchionne uznał wymagania sprzedających jako „ekstrawaganckie”, w sytuacji gdy sam GM najprawdopodobniej zbankrutuje nie dalej niż w najbliższy poniedziałek. Szef Fiata nie ukrywał, że nadal interesują go aktywa GM w Ameryce Łacińskiej, natomiast nie bierze pod uwagę partnerstwa z Magną w tej transakcji. – Życie nie kończy się na Oplu – dodał.
O 18 w piątek rozpoczęła się w Berlinie narada rządowa na temat przyszłości Opla. Wzięli w niej udział między innymi kanclerz Angela Merkel. Do drugiej części obrad mieli zostać zaproszeni również przedstawiciele Magna International oraz General Motors. Wprawdzie to GM sprzedaje Opla, ale władze niemieckie mają również wpływ na wybór oferty, ponieważ to właśnie rząd udzieli firmie gwarancji kredytowych w wysokości 1,4 mld euro.
Tuż przed rozpoczęciem rozmów minister gospodarki Niemiec Karl-Theodor zu Guttenberg miał wątpliwości, czy ostateczna decyzja rzeczywiście zostanie podjęta w piątek. Ujawnił również, że Magna poprawiła po raz kolejny swoją ofertę.
Z kolei p.o. prezesa GM Fritz Henderson przyznał, że za sprzedaż Opla oczekuje nie 350, jak sygnalizował wcześniej, ale 450 mln euro.W tym samym czasie w Brukseli zakończyło się spotkanie przedstawicieli resortów gospodarki i przemysłu z tych krajów UE, gdzie Opel ma swoje fabryki. Krzysztof Galas, zastępca dyrektora Departamentu Rozwoju Gospodarki z Ministerstwa Gospodarki, który uczestniczył w tych rozmowach, powiedział, że wszyscy chcą dla Opla takiej pomocy, która zapewni koncernowi nie tylko przetrwanie, ale dalsze możliwości działania. – Nie było żadnego „konkursu piękności”, poszczególne kraje nie deklarowały, jakimi kwotami są gotowe wesprzeć Opla, Saaba i Vauxhalla. Każda pomoc musi być zaakceptowana przez UE – podkreślił Galas.
Podczas piątkowego spotkania w Brukseli niemiecki sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Niemiec zapewniał Hiszpanów, Brytyjczyków, Polaków, Belgów i Szwedów, że „to, co jest dobre dla Niemiec, jest dobre dla wszystkich krajów UE”. Do zamknięcia tego wydania „Rz” rozmowy w Berlinie jeszcze trwały.