Producenci ropy i gazu podgrzewają atmosferę, wieszcząc wzrost cen. Rosjanie mówią o ropie po 250 dol. za baryłkę, ale jednocześnie zapewniają, że nie zamierzają zmniejszać eksportu. Tak samo postępują i eksporterzy z OPEC, przekonując, że dopiero 75 dol. za baryłkę uzasadnia inwestycje w wydobycie, choć doskonale wiadomo, że już ceny w okolicach 70 dol. czynią takie inwestycje opłacalnymi.
W piątek za baryłkę ropy w transakcjach trzymiesięcznych trzeba było zapłacić niespełna 71 dol. Analitycy przyznają, że ropa już w tym roku będzie droga, a jej ceny niejednokrotnie sięgną 90 dol. za baryłkę, ale to może się stać dopiero pod koniec roku. Na razie ich zdaniem ten surowiec jest na światowych rynkach przewartościowany. Edward Meir z MF Global uważa, że rynki surowcowe czeka realizacja zysków przez inwestorów, a więc ceny spadną. Ten spadek nie potrwa jednak długo. Energy Information Administration z USA i Międzynarodowa Agencja Energetyczna po długich miesiącach korygowania w dół prognozowanego popytu, teraz doszły do przekonania, że zacznie on rosnąć.
Miedź, aluminium i nikiel reagują obecnie tylko na sytuację na rynku walutowym, bo wszystkie dobre wiadomości z Chin są już wkalkulowane w ich cenę. – Nie ma co oczekiwać, że metale podrożeją w najbliższym czasie. Ich ceny powinny zacząć wyraźnie rosnąć w drugiej połowie 2009 i na początku 2010 r. – uważa analityk Citigroup David Thurtell.