– Skromne zamówienia odbiorców detalicznych, duży import, któremu sprzyja mocny złoty, śladowy eksport to główne przyczyny problemów, z jakimi borykają się hodowcy i zakłady mięsne – mówi Andrzej Dębowski z giełdy Rol-Petrol w Łodzi.

Ze względu na epidemię grypy na Ukrainie niemal do zera ustały kontakty handlowe z tamtejszymi odbiorcami tanich asortymentów wieprzowych. Do kraju docierają natomiast znaczne ilości elementów wieprzowych z Danii czy Holandii. Zakłady przetwórcze wolą zamówić u importera konkretne produkty, takie jak schab czy szynka, niż kupować krajowe półtusze i martwić się, kto odbierze pozostałe z rozbioru mięso. Zwłaszcza że transakcjom importowym sprzyja ostatnio mocny złoty. W rezultacie ceny półtusz spadły w tym tygodniu o 2 – 3 proc.

Nie ma już śladu po niewielkich podwyżkach cen niektórych zbóż w początkach listopada. Wzrost dostaw i spadek notowań ziarna z importu spowodował że np. krajowa pszenica konsumpcyjna znów jest dostępna po 480 zł za t, choć przed tygodniem oferowano ją po 500 zł za t. Ostatnio na giełdach maklerzy zauważyli nieco więcej pytań o zboże. Liczą, że może to zapowiedź zwiększonej sprzedaży, jeśli wzrósłby np. eksport. Przy obecnym kursie złotego jest to jednak mało prawdopodobne.