Powinny dać klientom dużo zarobić. Równocześnie jednak ograniczona płynność tych instrumentów stwarza ryzyko straty. Polski Raiffeisen Bank kompletuje właśnie grupę inwestorów funduszu zamkniętego papierów dłużnych korporacyjnych, stworzonego we współpracy z Ipopema TFI, a na biurku przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego leży już wniosek PKO TFI o zgodę na utworzenie FIZ obligacji spółek.[wyimek]6 mld zł wynosi wartość portfela obligacji korporacyjnych w TFI[/wyimek]

Coraz więcej takich obligacji trafia też do portfeli istniejących funduszy. – Na rynku widać, że TFI teraz chętniej kupują papiery dłużne spółek niepublicznych – przyznaje Piotr Zagała, zarządzający w Idea TFI. Według ostatnich sprawozdań finansowych, z końca czerwca tego roku, udział nieskarbowych papierów dłużnych (głównie polskich) w aktywach istniejących funduszy pieniężnych wzrósł do 31 proc. Kwotowo daje to ok. 6 mld zł inwestycji TFI na polskim rynku długu korporacyjnego. To ponad 7 proc. wartości aktywów funduszy.

Przedstawiciele TFI przekonują, że na obligacjach komercyjnych będzie można teraz sporo zarobić. Oferują wyższe oprocentowanie względem papierów skarbowych. Równocześnie jednak inwestycja w dług korporacyjny obarczona jest większym ryzykiem niż w papiery, których wykup gwarantowany jest przez Skarb Państwa.

Choć TFI deklarują, że inwestują w spółki o dobrej kondycji finansowej, ryzyka bankructwa nie można wykluczyć. Przykład: firma odzieżowa Reporter. Kilka TFI zainwestowało w jego papiery łącznie ok. 50 mln zł. Wiosną tego roku spółka okazała się niewypłacalna. Najwięcej stracili klienci Skarbca.