– To zagraniczne firmy i spekulanci podbijają ceny drewna – mówi Bogdan Czemko z Polskiej Izby Przemysłu Drzewnego.
Na listopadowym przetargu ceny niektórych asortymentów skoczyły o ponad 100 proc. Jeden z kupujących kilkanaście razy z rządu przebijał własną ofertę, choć nikt inny w tym czasie nie licytował. Zdaniem Czemko spekulacja to sposób na pozbycie się przez europejskie koncerny polskiej konkurencji. – Jeśli ceny surowca będą dla nas zbyt wysokie, nie będą musiały konkurować z polskimi dostawcami podłóg czy tarcicy – mówi Czemko.
Zdaniem Marka Kubiaka z Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego Poltarex gwałtowny wzrost cen drewna na przetargu to skutek m.in. mniejszego pozyskiwania surowca w Niemczech i wysokich ceł w Rosji. Zagraniczne firmy u nas szukają zaopatrzenia. – W najgorszej sytuacji są duże firmy, którym brakuje surowca, a nie mogą z dnia na dzień zwolnić ludzi i zamknąć produkcji – mówi Kubiak.
Jednak przedstawiciele Lasów Państwowych twierdzą, że firmy zagraniczne stanowią co najwyżej 10 proc. wśród klientów i kupują stosunkowo niewielki wolumen. – Prawdziwa konkurencja rozgrywa się pomiędzy krajowymi firmami, które się boją, że będą miały mniejszy dostęp do drewna – mówi Anna Malinowska, rzecznik Lasów.
Od stycznia zmieniają się zasady sprzedaży drewna. Połowa z ponad 32,5 mln m sześc. surowca trafi na internetowe aukcje e-drewno. Drugą połowę Lasy zamierzają sprzedać w ramach negocjacji prowadzonych przez Portal Leśno-Drzewny. W sumie na potrzeby przemysłu w przyszłym roku trafi ok. 27 mln m sześc., bo nieco ponad 5 mln m sześc. Lasy planują sprzedać detalicznie.