Armia ma szanse odzyskać kilka milionów złotych. W oddziałach AMW trwa wyścig: trzeba opróżnić składy przed upływem terminu ważności produktów.
Z wojskowych magazynów najszybciej znikał cukier i konserwy rybne i mięsne szczególnie te z poligonową tuszonką. Przed świętami pomoc społeczna brała nawet suchary i chleb po 25-50 groszy za bochenek. Agencja chce sprzedać jak najwięcej produktów jeszcze w okresie przydatności do spożycia, bo w przeciwnym razie poniesie koszty utylizacji. Na razie żywność ma ważne certyfikaty wojskowych ośrodków medycyny prewencyjnej i co najmniej kilkumiesięczne terminy przydatności, a wojskowi handlowcy spełnili szczegółowe warunki jakie dystrybucji stawiał sanepid.
-Armia profesjonalizuje się, jej struktura została gruntownie przebudowana, do tego zmieniają się zasady żywienia zawodowej kadry w koszarach. Jednostki nie potrzebują więc tak ogromnych zapasów żywności - tłumaczy powody wielkiej wyprzedaży rzecznik AMW, Małgorzata Golińska.
[srodtytul] Biedacy i smakosze[/srodtytul]
- Nie dopuszczam myśli, że trzeba będzie zniszczyć jakąś partię żywności - oświadcza Karol Rydz, zastępca dyrektora zespołu gospodarki mieniem ruchomym i obrotu specjalnego AMW. Ustalono więc, że jeśli określony produkt nie znajdzie w porę nabywców, trafi do Caritas Ordynariatu Polowego RP i innych organizacji charytatywnych związanych z wojskiem i obronnością.