– Firma będzie się utrzymywać m.in. z opłaty dworcowej pobieranej od przewoźników, wpływów ze sprzedaży powierzchni reklamowych na dworcach czy wynajmu pomieszczeń – mówi Jacek Prześluga, wiceprezes PKP SA.
Opłata dworcowa ma być nie większa niż kilkadziesiąt groszy od każdego biletu sprzedanego na danym dworcu. – Chcielibyśmy, by mogła być pobierana od pierwszego stycznia przyszłego roku. Najpierw musi jednak zostać znowelizowane prawo kolejowe – dodaje Prześluga. Wiceprezes PKP SA widzi możliwości powiększenia przychodów spółki o wpływy z działalności wykraczającej poza zarządzanie dworcami. – Moglibyśmy sprzedawać bilety, od których pobierana byłaby prowizja, nie tylko na pociągi, ale i inne środki transportu, np. na autobusy i promy. Możliwa jest też organizacja transportu kołowego z pobliskich miejscowości do dworców, a więc działanie w interesie przewoźników. Na dworcu będzie również można uzyskać pomoc w rezerwacji hoteli – wylicza Prześluga.
Grupa dworców, np. wzdłuż linii kolejowej czy w danym regionie, ma być oddana w zarząd jednej osobie – niekoniecznie pracownikowi etatowemu nowej spółki.
[wyimek]1,8 tys. - tyle dworców jest w Polsce. Działa tylko tysiąc [/wyimek]
Część największych dworców, położonych w największych miastach, będzie przynosić zyski. Część PKP SA chce oddać gminom. Mogą na nich powstawać np. biura straży miejskiej, jak np. w Będzinie. W budynku dworcowym w Szamocinie działa teatr. Warunkiem jest, by gmina obiekt wyremontowała i utrzymywała na nim funkcje dworcowe, czyli zapewniła np. możliwość ustawienia biletomatu czy zapewniła poczekalnię.