W czerwcu w kopalni Pniówek został uruchomiony pilotażowy system identyfikacji załogi przebywającej pod ziemią. Kolejną kopalnią, w której będzie sprawdzane nowe rozwiązanie, jest kopalnia Budryk w Ornontowicach, gdzie już w lipcu będzie dodatkowo testowany monitoring transportu dołowego. Jeśli zda egzamin, zostaną nim objęte wszystkie kopalnie spółki.
Wdrażany na próbę w dwóch kopalniach system identyfikacji pozwala śledzić ruchy załogi a także transportowanych pod ziemią maszyn, materiałów i urządzeń. Dzięki niemu można precyzyjne ustalić, ile osób i w jakim okresie przebywa w zagrożonym rejonie kopalni, co jest niezwykle ważne w przypadku konieczności wycofania załogi.
Umożliwia też przekazywanie, np. za pomocą świetlnego transparentu, informacji o niebezpieczeństwie zaistniałym w wyrobisku i zakazie wejścia do konkretnych stref. W przypadku materiałów i urządzeń sprowadzanych na dół kopalni pozwala śledzić trasę ich transportu i zapobiega kolizjom.
System radiowej identyfikacji jest oparty na technice światłowodowej. Na dole kopalni – w miejscach określonych jako zagrożone, umieszczane są elektroniczne bramki, które odbierają sygnał wysyłany przez maleńkie nadajniki (TAG) umieszczone w lampach górników lub przyczepione do transportowanego urządzenia. Gdy pracownik przejdzie pod taka bramką od razu zostanie zarejestrowany w komputerze.
- Ten system monitoringu to ogromny skok technologiczny i przyszłość wszystkich kopalni. Jeśli przejdzie pomyślnie kilkumiesięczne prób, ogłosimy przetarg na jego zakup. Będzie oczywiście uruchamiany etapami, poczynając od miejsc najbardziej zagrożonych, do których należy zaliczyć miejsca zagrożone tąpaniami, wyrzutami metanu i skał, wyrobiska o dużej metanowości i miejsca o wzmożonym ruchu załogi – podkreśla Jerzy Dzierżęga, zastępca dyrektora zespołu energomechanicznego w JSW.