– To poważna sytuacja, ale nie ma zagrożenia dla ludzi – przekonują inspektorzy Okręgowego Urzędu Górniczego w Lublinie, który nadzoruje akcję przeciwpożarową.
– W jednym z nieużywanych chodników stwierdziliśmy podwyższony poziom tlenku węgla, będący prawdopodobnie skutkiem samozapłonu – powiedział ”Dziennikowi Wschodniemu" rzecznik spółki, Tomasz Zięba.
Pierwsze niepokojące sygnały o zagrożeniu w polu Nadrybie pojawiły się w miniony weekend. W niedzielę rano w kopalni pojawili się eksperci z Okręgowego Urzędu Górniczego w Lublinie.
– Jeden z pracowników zauważył dym w chodniku. Dyspozytor wysłał pod ziemię ratowników, którzy zbadali poziom tlenku węgla i rozpoczęli akcję zabezpieczającą – relacjonuje Stanisław Kurek, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Lublinie.
Okazało się, że dym to skutek samozapłonu węgla, do którego doszło w wyrobisku. Dyrektor Kurek tłumaczy, że węgiel z Bogdanki jest w czwartej, najwyższej grupie samozapalności, stąd ryzyko samozapalenia przy zwiększonej ilości tlenu. W ostatnich latach nie było jednak takich wypadków.