Rada Ministrów podjęła 4 listopada decyzję o wchłonięciu BOTM przez GITD. To nie koniec wzmacniania instytucji. Inspektorzy transportu drogowego będą nadzorować opłacanie przez kierowców elektronicznych opłat drogowych, obsługiwać fotoradary, a możliwe, że Ministerstwo Infrastruktury powierzy im wydawanie licencji także na transport krajowy (BOTM wydaje na międzynarodowy) oraz przygotowanie i poprowadzenie krajowego rejestru przewoźników drogowych. Główny inspektor Tomasz Połeć uważa, że skupienie spraw branży w jednym ręku przyniesie korzyści gospodarce.
Obecne rozproszenie, choćby wydawanie licencji na przewozy krajowe przez starostów, kwalifikacji wstępnych dla kierowców przez wojewodów, oraz zniesienie kontroli na większości granic powoduje, że w Polsce nie ma dokładnych danych pozwalających obiektywnie ocenić stan branży. Ostatni kryzys doskonale unaocznił te braki: nikt nie wiedział, ile firm upadło, jaka jest kondycja pozostałych. Obecnie nawet nie ma dokładnych danych na temat liczby zawodowych kierowców ciężarówek i autobusów oraz odbytych szkoleń wstępnych. Brak dokładnych informacji nie pozwala prowadzić prac analitycznych, w rezultacie np. podczas rozmów z przedstawicielami innych krajów dotyczących zezwoleń na ruch międzynarodowy strona polska nie dysponuje pełną wiedzą.
[srodtytul]Kto wyda zezwolenie?[/srodtytul]
Listopadową decyzją Rady Ministrów jest zdziwiony ekspert do spraw transportu w Zespole Doradców Tor Adrian Furgalski. – Pierwotna rola ITD się rozmywa. Nie powinno się mieszać kwestii kontrolnych z administrowaniem działalnością gospodarczą – uważa. Ustawa o transporcie drogowym została opublikowana 6 września 2001 r. i weszła w życie 1 stycznia 2002 r. Powołała m.in. Inspekcję Transportu Drogowego. Od listopada 2002 r. funkcjonariusze ITD rozpoczęli kontrole na drogach. ITD zajmowała się wyłącznie kontrolą ciężarówek i autobusów oraz firm przewozowych.
– Od samego początku byłem zwolennikiem powierzenia funkcjonowania systemu fotoradarowego policji – mówi Furgalski. ITD powinna się skupić na funkcjach kontrolnych. – Warto, aby opiniowała złożone do urzędów marszałkowskich wnioski o licencję na przewozy krajowe. Urzędnicy marszałkowscy nie muszą wiedzieć, że rozkład jazdy został stworzony ze złamaniem przepisów drogowych – uważa Furgalski. Także prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce Jan Buczek sądzi, że zmiany nie są dobre zarówno dla branży, jak i samego ITD. – Inspekcja już teraz ma kłopoty z ochroną przewoźników, bo nie jest w stanie blokować wjazdu wschodnich przewoźników, którzy nie wykupują winiet, a sięga po nowe zadania – podkreśla Buczek. Dodaje, że do tej pory inny organ wydawał licencje, inny wnioskował o ich cofnięcie. – Teraz wszystko ma być w jednych rękach, co osłabi pozycję przewoźników – uważa. Twierdzi, że ZMPD zaoferowało MI wydawanie zezwoleń. – Byłoby to najtańsze rozwiązanie i zlikwidowałoby szarą strefę – mówi. Szacuje, że do 20 procent deficytowych zezwoleń przecieka do nieznanych przewoźników.