– Wynik spółki za 2010 rok jest zbliżony do tego wypracowanego po pierwszym półroczu. To pokazuje, że w drugim półroczu spółka zaczęła na siebie zarabiać – mówi Grzegorz Mędza, prezes PKP InterCity.
Strata po pierwszym półroczu 2010 wyniosła ok. 150 mln zł. – Zazwyczaj drugie półrocze jest dużo lepsze od pierwszego. W ciągu pierwszych sześciu miesięcy spółka wychodziła na zero lub zarabiała kilka milionów złotych. To przewozy w trzecim i czwartym kwartale sprawiały, że zysk za cały rok wynosił kilkadziesiątmilionów złotych – wskazuje Czesław Warsewicz, były prezes PKP InterCity. Jak dodaje, to w jakiej spółka jest kondycji, okaże się najwcześniej po podsumowaniu działalności w pierwszym półroczu 2011 roku. – Spółka ma dobre podstawy do uzyskania pozytywnych wyników finansowych w roku 2011 – zapewnia prezes Mędza.
Spółka jest już po pierwszym etapie restrukturyzacji, która przewidywała zwolnienie ok.
1,8 tys. osób z 8,8 tys. zatrudnionych w PKP InterCity w październiku 2010 roku. – W zeszłym roku zatrudnienie zmniejszyło się o ok. 900 osób w wyniku odejść naturalnych oraz podjętych działań restrukturyzacyjnych – wyjaśnia Grzegorz Mędza. Program dobrowolnych odejść PKP InterCity miał kosztować do 45 mln zł. Kosztował ponad 16 mln zł i objął 650 osób. Każdy z pracowników, który się do niego zakwalifikował, otrzymał 25 tys. zł jednorazowej odprawy.
[wyimek]25 tys. złodprawy dostają osoby objęte programem dobrowolnych odejść[/wyimek]