– Gaz łupkowy zaczyna być poważnym źródłem energii. Już dziś wydaje się, że Stany Zjednoczone, które kiedyś budowały terminale do importu gazu, mogą znaleźć się w sytuacji, w której zaczną eksportować gaz – opowiada wiceszef polskiej dyplomacji Krzysztof Stanowski. To jeden z czterech polskich wiceministrów – obok przedstawicieli resortu gospodarki, środowiska oraz nauki i szkolnictwa wyższego – którzy przylecieli do USA, aby rozmawiać o współpracy w dziedzinie energetycznej.
– W najbliższym czasie należy się spodziewać raportu Agencji Informacyjnej ds. Energii dotyczącego zasobów gazu łupkowego na świecie. Podobno jest tam duży rozdział o Polsce – mówi minister Stanowski. Po rozmowach m.in. w Departamencie Stanu i Departamencie Energii podkreślił, że Stany Zjednoczone prowadzą dialog dotyczący gazu łupkowego przede wszystkim z dwoma krajami na świecie. – Są to Chiny i Polska – zauważa wiceszef MSZ. Na kontynencie azjatyckim szczególnie bogate w gaz łupkowy są jeszcze Indie i Indonezja, ale w Europie to Polska jest najważniejsza.
Członkowie delegacji polecieli również do Wirginii Zachodniej, aby na własne oczy zobaczyć, jak wygląda wydobycie gazu łupkowego i że ta technologia rzeczywiście może być bezpieczna i przyjazna dla środowiska.
Minister Stanowski zauważa, że skoro dzięki zasobom gazu łupkowego swoje uzależnienie od zewnętrznych źródeł energii zmniejszyły USA, to jeśli się okaże, iż rzeczywiście w Polsce można wydobywać ten gaz, to będzie on miał podobne znaczenie i dla naszego kraju.
Podkreśla jednocześnie, że posiadanie złóż gazu łupkowego a jego sprzedaż to dwie zupełnie różne rzeczy. – Pytanie brzmi, czy jego wydobycie w Polsce będzie opłacalne – zauważa wiceminister Stanowski.