Wszystko wskazuje na to, że spółka PKP Polskie Linie Kolejowe będzie musiała powtórzyć przetarg wart ok. 1,9 mld zł na budowę dworca. Winne są protesty firm chętnych do realizacji inwestycji wartej prawie 2 mld zł. – W przetargu dotychczas złożonych zostało 14 protestów do zamawiającego, siedem odwołań do Krajowej Izby Odwoławczej oraz dwie skargi do sądu – mówi Alina Giedryś, wiceprezes PKP PLK odpowiedzialna za projekty unijne.
Przetarg został ogłoszony w grudniu 2009 r. Zgłosiło się 12 firm i konsorcjów (w sumie 44 przedsiębiorstwa). Wybór pięciu firm, które zostały zaproszone do składania ofert cenowych, trwał od kwietnia do listopada 2010 r. Na pierwotnej liście znajdowały się czeski Metrostav, Torpol, konsorcjum Strabagu, Mostostalu i Acciony, hiszpańska PolAqua z Dragadosem i konsorcjum Budimex i Ferrovial Agroman. Po pierwszym proteście Metrostav został zastąpiony przez Hydrobudowę.
PKP PLK oferty w przetargu otworzyła 8 kwietnia. Jednak już trzy dni później Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, że prekwalifikacje powinny zostać przeprowadzone raz jeszcze. To oznaczałoby wejście na krótką listę Warbudu i wypadnięcie z niej Hiszpanów, którzy złożyli najniższą – wartą 1,54 mld zł brutto – ofertę. – Wyrok Sądu Okręgowego nie oznacza unieważnienia przetargu, tylko cofnięcie go do etapu sprzed składania ofert cenowych – przekonuje Agnieszka Wąsowska, rzecznik Warbudu.
Do protestu przeciwko decyzji PKP PLK dołączyło się konsorcjum z Torpolem i włoską Astaldi. Spółka złożyła drugą najtańszą ofertę wartą 1,76 mld zł brutto. Najwięcej za realizację prac zażyczył sobie Strabag z Mostostalem (2,34 mld zł).
Powrót poprzedniego etapu przetargu wydaje się niemożliwy. Oznaczałoby to bowiem, że Warbud złożyłby ofertę cenową, znając propozycje swoich konkurentów. Jak mówi Alina Giedryś, PKP PLK czeka na uzasadnienie wyroku sądu okręgowego. Do tego czasu Komisja Przetargowa kontynuuje prace, a spółka nie udziela komentarzy.