Klienci Toyoty, którzy zamawiają teraz auta, otrzymają je bez żadnych opóźnień — powiedział „Rz" Didier Leroy, prezes Toyota Motor Europe. — Niestety ci, którzy zamówili auta w marcu tuż przed, bądź tuż po trzęsieniu ziemi muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość, ale opóźnienia zmniejszają się z każdym dniem — zapewnił.
Nie ma już także kłopotów z czerwonym pigmentem, który jako jedyna produkowała japońska fabryka zniszczona przez tsunami. — Można już zamówić auto w każdym dowolnym kolorze, także w czerwonym – powiedział europejski szef Toyoty.
Marcowy kataklizm zmienił w Toyocie plany produkcyjne. Aut z samej Japonii nie będzie mniej, ale nie planuje się zwiększania produkcji w tym kraju — pozostanie na poziomie 3,2 mln aut rocznie. Reszta — 4,5 mln, będzie pochodziła spoza tego kraju.
Na ten rok w Europie, łącznie z Rosją, koncern przewiduje sprzedaż 808 tysięcy aut, o 10 proc. więcej niż rok temu. Przy tym Toyota nie wyklucza eksportu z europejskich fabryk.
Didier Leroy nie ukrywa, że liczy w tym roku na bardzo dobre wyniki. — Wyszliśmy z kryzysu, który nękał nas w latach 2007-9. Nawet po tsunami okazało się, że w I kwartale sprzedaliśmy o 900 tysięcy aut więcej, niż zakładały nasze prognozy — mówi.