– Mongolia bardzo się rozwija. Stawia na infrastrukturę, budownictwo i górnictwo. To nowy azjatycki tygrys – mówi „Rz" Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, który przewodził delegacji w Xi'an i Ułan Bator. W targach górniczych uczestniczyli przedstawiciele śląskich spółek węglowych i maszynowych, m.in. Fasingu i Pumaru. Obie te firmy już podpisały kontrakty na tamtejszym rynku. Polska delegacja zwiedziła też mongolską kopalnię odkrywkową Baganuur. – Koszt wydobycia tam jednej tony węgla to 17 dol. – mówi Olszowski. W Polsce koszt ten jest pięć razy wyższy.
By inwestować w Mongolii, trzeba zaangażować się też w tworzenie tamtejszej infrastruktury. Zdaniem wiceprezesa Węglokoksu Bogusława Oleksego to szansa i dla naszych firm.
– Jest finansowanie międzynarodowe, możliwe jest wsparcie z Banku Gospodarstwa Krajowego, a Mongolia jest chętna na współpracę. Szkoda, że zlikwidowaliśmy tam ambasadę. Ale będziemy apelować do premiera o jej reaktywację w Ułan Bator – dodaje Olszowski.
W delegacji, mimo zapowiedzi, nie wziął udziału nikt z resortu gospodarki. Ale GIPH ma już kolejne pomysły. – Najpierw zaprosimy delegację z Mongolii do nas. Mongolia zwiększa wydobycie węgla. Jak rzuci go do Chin, gdzie ma najbliżej, to 150 mln ton paliwa, które Chiny co roku importują, zostanie na rynku, co obniży ceny – ostrzega Olszowski. Chiny produkują ponad 3 mld ton węgla na rok. Chińskie górnictwo wytwarza bowiem więcej energii pierwotnej, niż Bliski Wschód wydobywa ropy naftowej. Według Międzynarodowej Agencji Energii Mongolia stanie się ważnym graczem i w 2016 r. potroi eksport węgla do Chin w porównaniu z 2010 r., gdy wyeksportowała do Państwa Środka 16,6 mln ton węgla (w 2005 r. było to tylko 2,5 mln ton).
Złoża węgla w Mongolii szacuje się na kilka mld ton.