W grę wchodziłoby zakup nawet 2 tysięcy pojazdów, które mają potem latami służyć jako podstawowy transport armii. Operacja będzie miała sens , gdy uda się wymienić całą generację sprzętu na nowocześniejszy i niezawodny: z oszczędniejszymi silnikami, wydajniejszym napędem, zautomatyzowaną obsługą, podnosząca komfort pracy kierowców.
- Ponieważ szukamy prawdziwych koni roboczych dla wojska, racjonalne wydaje się zamówienie pojazdów u jednego producenta. Wielkoseryjne zakupy pozawalają negocjować z dostawcą korzystną cenę, tańsza jest potem obsługa i serwis. Nie kupujemy przecież samej ciężarówki ale przede wszystkim system – czyli także wsparcie logistyczne na całe dekady eksploatacji pojazdów – przypomina Mateusz Multarzyński ekspert Nowej Techniki Wojskowej.
Cena zawodnym doradcą
Militarne ciężarówki wysokiej mobilności, muszą mieć same zalety- tzw dzielność terenową, mocną, wytrzymałą konstrukcję, optymalnie skonfigurowany napęd – który poradzi sobie z dźwiganiem oprócz ładunku, np. ciężaru opancerzonej kabiny.
Wadą wojskowych przetargów były zwykle nierealistyczne wymagania i absolutny prymat podstawowego kryterium - niskiej ceny. – O ściągnięte z sufitu warunki techniczne rozbił się pierwszy konkurs. A kryterium cenowe zawsze ma konsekwencje jakościowe i lubi mścić się już w początkowych latach eksploatacji pojazdów – ostrzega Multarzyński.
Dodaje, że polskie zamówienie na coraz trudniejszym, rynku wojskowych pojazdów już skupiają uwagę czołówki motoryzacyjnych koncernów.