Reklama

Czy wykonawcy zdążą dokończyć A2?

Jeżeli będzie nam sprzyjała pogoda, to uda się to zrobić - mówi Ivo Sochorek, prezes Boegl a Krysl

Publikacja: 01.06.2012 16:50

Czy wykonawcy zdążą dokończyć A2?

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

Cała Polska żyje teraz budową autostrady A2 do Warszawy, a zwłaszcza najbardziej opóźnionym słynnym odcinkiem "C". Wszyscy zadają sobie pytanie: zdążycie, czy nie przed Euro?

Jeżeli będzie nam sprzyjała pogoda, to uda się to zrobić. Mamy ułożone 100 proc. podbudowy asfaltowej i 100 proc. warstwy wiążącej. Układamy teraz ostatnią warstwę ścieralną.

Ostatnio pogoda wam sprzyjała, ale teraz przyszły ulewne deszcze. A jeśli dłużej potrwają?

Wtedy nie możemy układać asfaltu. Jeden dzień deszczu i przestoju nie nam nie zaszkodzi i całkowicie skończymy jezdnie najpóźniej 6 czerwca. Niestety dwa deszczowe dni i już mamy problem. Wtedy możemy nie zdążyć z położeniem wszędzie ostatniej warstwy asfaltu.

I co wtedy?

Reklama
Reklama

Tam, gdzie by się to nie udało, trzeba byłoby wprowadzić ograniczenia prędkości, a po Euro przy częściowym ograniczeniu ruchu, dokończylibyśmy warstwę ścieralną.

Co jeszcze zostało do zrobienia?

Pasy rozdziału jezdni, pobocza i bariery. To musimy zrobić jeszcze przed Mistrzostwami. I zrobimy. Pozostaną do dokończenia niektóre wiadukty nad autostradą, ekrany, miejsca obsługi podróżnych i drogi serwisowe. Nasz kontrakt przewiduje zakończenie całej inwestycji w październiku tego roku.

Czy minister transportu Sławomir Nowak dzwoni do pana i codziennie pyta o postępy?

Nie, ale wiem, że szef GDDKiA Lech Witecki kontaktuje się z właścicielem firmy, Josefem Kryslem, a minister Nowak dzwonił do swojego odpowiednika do Pragi.

I wyprosił ściągniecie dodatkowego sprzętu, m.in. olbrzymiej maszyny do szybkiego kładzenia asfaltu.

Reklama
Reklama

To prawda, było żądanie, by ją sprowadzić, ale i tak byśmy to zrobili. To w naszym interesie. Zgodnie z kontraktem powinniśmy oddać całkowicie ukończone jezdnie przed Euro. Maszyna może kłaść asfalt od razu na całej szerokości jezdni w tempie 5 metrów na minutę. Jest bardzo pomocna. Jednak problem jest nie w braku maszyn, a w wydajności okolicznej wytwórni asfaltu, tzw. otaczarni.

Czy w tak szybkim tempie prowadził Pan już gdzieś prace?

Końcówka budowy zwykle wiąże się z przyśpieszeniem robót. Ale takiego tempa ani w Polsce, ani za granicą jeszcze nie widziałem.

Wszyscy pracownicy, a są tutaj oprócz Polaków Czesi, Słowacy, Niemcy, czy Ukraińcy, byliby mocno przybici, gdybyśmy nie zdążyli na euro zrobić przejezdności autostrady.

Czy na takim pośpiechu nie ucierpi jakość i za rok nie trzeba będzie tego wszystkiego remontować?

GDDKiA nie odbierze drogi w stanie nie odpowiadającym polskim normom. Poza tym jeszcze nigdy nie miałem do czynienia z taką liczbą kontroli i pobierania próbek jak tutaj.

Reklama
Reklama

Strabag wykonujący sąsiedni odcinek "D" przyznał, że musiał dopłacić dobudowy bardzo dużo. A wy dodatkowo macie prawie 40 mln zł zainwestowane w upadłe DSS i kłopot z ich odzyskaniem. Chyba nie ma mowy o zarobku?

Przy sprzyjających okolicznościach może wyjdziemy na zero. Kontrakt opiewa na 756 mln zł. My najpierw mieliśmy tylko zbudować mosty, a resztę DSS. Gdy ta firma zbankrutowała, musieliśmy przejąć całą inwestycję i wszystko zreorganizować. W firmy budujące drogi uderza przede wszystkim wysoka na rynkach cena ropy, z której produkuje się asfalt i osłabienie złotego. Poza tym skumulowanie prac przed Euro podbiło ceny surowców i usług.

Rząd szuka oszczędności i GDDKiA zaprzestała ogłaszania przetargów na większe odcinki autostrad i dróg ekspresowych. Czy to znaczy, że liczba bankructw firm drogowych, tak, jak w przypadku DSS, będzie rosła?

One mają miejsce już teraz, gdy jeszcze jest praca. To może być poważny problem dla Polski. Firmy upadają, bo wygrywały kontrakty niską ceną i nie są w stanie tego udźwignąć. Nie mogły postępować inaczej, bo zaczął się kryzys i wszyscy bali się, że nie przetrwają. Brali więc zlecenia za każdą cenę. Na wszystkich trzech budowach, gdzie realizowaliśmy kontrakty drogowe w Polsce, nasz polski partner w konsorcjum plajtował. Na obwodnicy Żyrardowa firma Drogbud, A1 Poldim, a na A2 był to DSS. Po tych doświadczeniach, jeśli będziemy realizować jakieś kontrakty w Polsce, to już sami, a nie w konsorcjach.

Czy w Czechach i Niemczech, gdzie działacie, też są takie problemy w budowie dróg, plajty i opóźnienia?

Reklama
Reklama

Tak dużych problemów nie ma, ale też nie buduje się tak dużo.

Co należy zrobić, aby ratować sytuację?

Dobrym pomysłem jest w przetargach skreślanie najtańszej i najdroższej oferty. Tak robią sędziowie przy skokach na nartach. Skreślają skrajne oceny. To wyeliminowałoby nierealistyczne ceny. Lepiej byłoby też dawać pod przetarg mniejsze odcinki. Może nawet 5-10 km. Wtedy firmy sobie łatwiej poradzą. Teraz często budują odcinki ponad ich siły.

A jak wy sobie poradzicie?

Pokazaliśmy przez ostatnie miesiące, jak przy pełnym zaangażowaniu i profesjonalizmie można budować autostrady. Zlecenia na różnych odcinkach mamy w Polsce do końca roku. Potem skupimy się na innych inwestycjach, również w mniejszych. Podobnie, jak to zrobiliśmy w Czechach. Może poszukamy też miejsca w innych krajach, np. w Bułgarii czy na Ukrainie. Posucha nie będzie trwała wiecznie. W końcu pojawią się pieniądze z nowej unijnej perspektywy, a kryzys się kiedyś skończy. Trzeba tylko jakoś przetrwać trudne najbliższe lata.

Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Biznes
Biznes o cyrkularności – co mówią liderzy zmian
Biznes
UE przedłuży życie samochodów spalinowych
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama