Czas, gdy operatorzy telekomunikacyjni usilnie szukają nowych pomysłów na wzrost przychodów, a jednocześnie pilnują kosztów, nie jest najlepszym czasem dla ich głównych kontrahentów, czyli dostawców infrastruktury.
Pokazują to tegoroczne wyniki takich firm jak szwedzki Ericsson, francuski Alcatel-Lucent czy chiński ZTE. Łakną oni nowych, dających zyski zamówień lub zmagają się z realizacją zleceń, które zdobyli, proponując niskie ceny. Wszystko, by nie wypaść z rynku.
Ericsson tradycyjnie otworzył sezon publikacji wyników branży. Jego przychody w II?kw. wyniosły 6,5 mld euro i były nieco wyższe niż rok wcześniej, ale wzrosły – jak przyznał producent infrastruktury – za sprawą korzystnych kursów walut i transakcji zabezpieczających. Bez nich skurczyłyby się o 6 proc. Zysk netto potentata spadł aż o 63 proc., do 0,14 mld euro.
Jak tłumaczył zarząd, firma odczuła dotkliwie zastój zleceń na rynku chińskim, indyjskim oraz amerykańskim. Z kolei francuski Alcatel-Lucent wycofał się z rocznej prognozy zysków za sprawą niekorzystnego otoczenia makroekonomicznego. Ostrożność w wydawaniu pieniędzy ze strony operatorów odczuwają także chińscy dostawcy. ZTE poinformował inwestorów, że jego zysk netto za I półrocze br. będzie o 60–80 proc. niższy niż rok wcześniej.
Producenci infrastruktury nie tracą przy tym nadziei, że ich dobra passa wróci, gdy poprawią się makroekonomiczne trendy. – Nasze fundamenty mają się dobrze. Zapotrzebowanie na transmisję danych w sieciach operatorów rośnie, ich potrzeby, aby modernizować sieci i zwiększać ich zasięg, także – mówi „Rz" Jan Frykhammar, członek zarządu ds. finansowych Ericssona, pytany, jaka przyszłość czeka branżę.