Dotychczasowa formuła udzielania pomocy na ratowanie firm wyczerpała się, a minister skarbu powinien rozważyć, czy nie lepiej z tego zrezygnować, zaś zwolnionych pieniędzy nie przeznaczyć na inne cele – tak brzmi konkluzja raportu NIK, do którego dotarł tygodnik „Bloomberg Businessweek Polska".
Inspektorzy izby postanowili sprawdzić, jak od początku 2007 roku do połowy zeszłego resort radził sobie z wydawaniem milionów, jakimi dysponowało na ratowanie małych i średnich przedsiębiorstw. Ocena jest jednoznacznie „negatywna".
NIK zarzuca ministerstwu nie tylko zaniedbania formalne i administracyjne, opieszałość, uznaniowość oraz brak obiektywizmu przy wydawaniu decyzji. Przede wszystkim krytykuje nikłe wykorzystanie funduszy. W 2010 roku minister udzielił przedsiębiorcom pomocy w wysokości zaledwie 11,6 mln zł, podczas, gdy do wykorzystania na ten cel było ponad 1,6 mld zł. jeszcze gorzej było w 2011 roku. Rozdysponowano zaledwie 10,3 mln zł. Od 2007 roku Ministerstwo Skarbu zorganizowało zaledwie dwa nabory. Na 72 wnioski pomoc uzyskało jednak tylko 12 firm.
– W wiekszości przypadków przyznana pomoc nie przyniosła oczekiwanych efektów – mówi w „Businessweeku" Paweł Biedziak, rzecznik izby. NIK wylicza, że tylko trzy spośród 12 firm osiągnęły pozytywne rezultaty.
Resor skarbu nie podziela aż tak negatywnych ocen. Zapewnia, że wnioski były rozpatrywane zgodnie z procedurami, a z uwagi na dobre zabezpieczenie, nie zachodziło ryzyko uszczupleń budżetowych. – Wdrożone zostały wszystkie zalecenia pokontrolne i dokonano odpowiednich zmian przepisów – zapewnia resort w komunikacie.