Już w środę, przy okazji publikacji wyników za II kwartał i pierwsze półrocze 2013 r., Grupa Orange (d. TP) poinformuje o planowanej zmianie na stanowisku prezesa – dowiedziała się „Rz".
Kierujący telekomem od 7 lat Maciej Witucki ustąpi miejsca Bruno Duthoit, Francuzowi, niegdysiejszemu członkowi zarządu, a ostatnio prezesowi etiopskiego Ethio Telecom. Tamtejsze interesy Orange zakończyły się z początkiem roku. Miejsca w zarządzie Ethio Telecom zajęli ponownie lokalni menedżerowie. Bruna Duthoit to raczej nie zaskoczyło.
– W Orange jest generalna zasada, aby regularnie co 2–4 lata wymieniać zarządy spółek – tłumaczył rok temu armeńskiemu portalowi, dlaczego przestaje szefować tamtejszemu telekomowi.
Maciej Witucki może się więc uważać za szczęściarza. Dostał fotel szefa TP w 2006 r., w wieku 39 lat, i zasiada w nim już trzecią kadencję. Zaczęła się w kwietniu 2012 roku i miała trwać do 2015 r. W tym roku Witucki przedstawił nawet strategię na kolejne trzy lata.
Dlaczego więc zmiana odbędzie się już w tym roku? Zainteresowany na razie milczy. Nasi rozmówcy przytaczają różne argumenty. Przypisuje się Wituckiemu zmęczenie kierowaniem firmą, która skazana jest na spadek przychodów (w II kw. spadły o 11 proc., do 3,27 mld zł – sądzą analitycy) i restrukturyzację zatrudnienia. Inne powody to brak swobody w realizacji projektów różniących się od tych standardowych dla centrali w Paryżu, utrata wizerunku sprawnego menedżera po obniżeniu dywidendy dla akcjonariuszy czy przegranym przetargu na pasmo LTE. Jeszcze inni sądzą, że Duthoit zostanie powierzone zadanie przyspieszenia cięć kosztów. Witucki miał być zaś zwolennikiem utrzymania tempa redukcji, co i tak oznaczało spore cięcia. – Po kolejnych trzech latach zatrudnienie w grupie powinno wynosić ok. 15–16 tys. osób – mówił „Rz" w kwietniu. To o 6–7 tys. mniej niż obecnie.