Wiec odbywał się pod hasłem "Przejadł nam się przemysł rolniczy". Uczestnicy protestu, wśród których było kilkudziesięciu rolników na traktorach, przeszli przez centrum miasta do urzędu kanclerskiego, gdzie na sznurze od bielizny zawiesili kartki ze swoimi postulatami.
Domagali się zdrowej żywności po niewygórowanych cenach, hodowli zwierząt w warunkach dostosowanych do ich potrzeb, zakazu stosowania antybiotyków w hodowli i genetycznego modyfikowania żywności oraz ochrony dla małych gospodarstw.
Uczestnicy protestu - szeroki sojusz ponad 100 organizacji obrońców praw zwierząt, inicjatyw konsumenckich i ekologicznych oraz związków chłopskich - skrytykowali ponadto planowaną przez UE umowę o wolnym handlu z USA. "Komisja Europejska negocjuje z USA za zamkniętymi drzwiami umowę o wolnym handlu, która w równym stopniu zaszkodzi rolnikom, jak i konsumentom" - powiedział jeden z organizatorów akcji Jochen Fritz.
Przewodnicząca partii Zielonych Simone Peter nazwała demonstrację "wyraźnym protestem przeciw wielkotowarowej hodowli zwierząt w +megatuczniach+ oraz przeciw GMO na talerzu i pestycydom w jedzeniu".
Grupa działaczy organizacji broniących praw zwierząt wdrapała się na wieżę na terenie targów w Berlinie, protestując przeciwko hodowli na masową skalę.