Linie lotnicze, to IAG zrzeszające m.in. British Airways i hiszpańską Iberię oraz niskokosztowy Ryanair, które zrobiły to jawnie, zresztą jak zawsze kiedy jakikolwiek przewoźnik europejski chce skorzystać z pomocy państwa, oraz - anonimowo polska linia czarterowa oraz duży europejski przewoźnik i wszystko wskazuje, że jest to niemiecka Lufthansa.
— Nie widziałem takiego dokumentu na moim biurku. Nawet nie wiedziałem, że LOT ubiega się o taką pomoc. Ale generalnie muszą powiedzieć, że Lufthansa jest przeciwna wszelkim formom pomocy publicznej. Każda jej forma jest dla nas problemem, obojętne jakiej europejskiej linii dotyczy. Zresztą podobnie jesteśmy przeciwni wspieraniu przewoźników pozauropejskich - no bo czy można akceptować, kiedy linie subsydiowane przez państwo sztucznie zaniżają ceny na europejskim rynku? Rządy raz na zawsze powinny wyjść z transportu lotniczego - powiedział „Rz" podczas konferencji w Dausze Carsten Spohr, nowy prezes Lufthansy, który tę funkcję objął 1 maja 2014, ale przedtem był szefem części pasażerskiej przewoźnika.
Nie zmienia to faktu, że sama Lufthansa w przeszłości korzystała ze wsparcia państwa, przeciwko czemu protestował m.in Ryanair, zaś przejęcie Austrian Airlines w 2009 roku uzależniła od udzielenia temu przewoźnikowi pomocy publicznej w wysokości 500 mln euro, co zostało zaakceptowane przez Brukselę. Gdyby Niemcy nie kupili wówczas austriackiego przewoźnika, tej linii groziło bankructwo.
W kontekście wspólnego frontu przeciwko Lufthansie należy więc postrzegać poniedziałkowe podpisanie umowy o wspólnych rezerwacjach między LOT-em a Turkish Airlines. Prezes Turkisha, Temel Kotil niejednokrotnie już miał kłopoty z Niemcami, które usiłowały blokować rozwój tureckiego przewoźnika na ich rynku. Sebastian Mikosz nie ukrywa, że wspólne rezerwacje (code share) to dopiero początek współpracy z turecką linią, zaś sam Temel Kotil wielokrotnie już służył mu pomocą, kiedy tylko jej potrzebował.