Choć konsultacje decyzji Urzędu Komunikacji Elektronicznej, w której regulator chce zwolnić Orange Polska z części obowiązków, już się zakończyły, w branży dalej trwa dyskusja. I ujawniane są kolejne opinie.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opublikował swoją opinię, w której zgłosił wiele zastrzeżeń do danych, na których UKE oparł analizę podpierającą pomysł, aby zdjąć z Orange regulacyjne kajdany w 76 gminach. Według UOKiK konstruktywna ocena propozycji UKE jest w związku z tym „bardzo utrudniona". Urząd antymonopolowy podzielił tym samym niektóre argumenty przytoczone wcześniej przez Netię czy Krajową Izbę Gospodarczą Elektroniki i Telekomunikacji.
Netia będzie największym poszkodowanym w wyniku planowanej deregulacji. Jeśli Orange zostanie zwolniony z obowiązku udostępniania sieci na potrzeby usługi internetu (w tzw. modelu BSA) na obszarze wytypowanych 76 gmin, to po dwóch latach Netia utraci tam kilkadziesiąt tysięcy abonentów. Operator podkreśla bowiem, że nie wszędzie da się ich przenieść do sieci zbudowanej w innym modelu (tzw. LLU) i nie wszędzie ma sieć własną.
Drugim operatorem, w którego bije ewentualna deregulacja Orange, jest T- Mobile Polska. – Nie zgadzamy się z zasadami prowadzonego postępowania deregulacyjnego – mówi Cezary Albrecht, dyrektor w T-Mobile.
Andrzeja Piotrowskiego, eksperta rynku telekomunikacyjnego, oburzyła sugestia rzecznika UKE, że istotne w konsultacjach było, iż większość stanowisk nadesłanych w konsultacjach popiera rozwiązanie. „Sprowadzenie konsultacji do sondy poparcia projektu Prezesa UKE urąga wadze rozważanych spraw" – napisał do nas Piotrowski. Jego zdaniem urząd bezprecedensowo stawia się w roli strony sporu.