Przedsiębiorcy zrzeszeni w Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy (ZP PPS) przesłali 22 lipca br. list do premiera Donalda Tuska, w którym wskazują na nierówne traktowanie przez rząd wyrobów spirytusowych i brak wsparcia w rozwoju branży w Polsce. Powołując się na przykład Szkocji i whisky przypominają, że inwestowanie w narodowy alkohol przynosi korzyści dla całej gospodarki. Przy wsparciu państwa na alkoholu można budować eksport, kreować pozytywny wizerunek kraju, rozwijać turystykę i wspierać lokalną przedsiębiorczość.
W liście do szefa rządu branża spirytusowa opisuje długofalową wizję rozwoju sektora. Producenci wskazują, że chcieli, aby za pięć lat Polska była krajem w którym: zakorzeniła się kultura odpowiedzialnej konsumpcji alkoholu niezależnie od jego rodzaju; rozwijają się małe i średnie przedsiębiorstwa produkujące napoje spirytusowe, a międzynarodowe koncerny chętnie inwestują na rynku; rozwój branży jest powodem dumy i źródłem przychodów budżetowych państwa; producenci i gospodarka zarabiają na eksporcie produktu narodowego jakim jest polska wódka, promując przy tym kraj, kulturę i tradycję; szara strefa nie przekracza 3% legalnego rynku – czytamy w komunikacie przesłanym przez ZP PPS.
Szkoci dobrym przykładem
Przykład Szkocji pokazuje, że inwestowanie w narodowy trunek może sposobem na rozwój gospodarczy całego kraju. Eksport szkockiej whisky stanowi 80 proc. eksportu żywności i napojów tego państwa oraz 25 proc. Wielkiej Brytanii. Popularna szkocka jest obecna na ponad 200 rynkach na całym świecie, a wartość eksportu rocznie sięga 22 miliardów złotych. W Szkocji operuje 109 gorzelni, a sektor oferuje 35 tys. miejsc pracy, zasilając budżet kwotą 5 mld zł rocznie. Jak przekonywał w czerwcu br. na I Kongresie Branży Spirytusowej Nick Soper, Dyrektor w Scotch Whisky Association, nie było by tego sukcesu, gdyby nie długofalowa współpraca administracji rządowej w kraju i w Unii Europejskiej, ambasad, samorządów lokalnych, organizacji branżowych oraz przemysłu.
Zdaniem producentów polska wódka mogłaby podążyć podobną drogą. Na razie jednak w Polsce funkcjonuje zaledwie 27 mikroprzedsiębiorstw w branży spirytusowej, podczas gdy np. w Niemczech jest to ok. 20 tysięcy. W latach 2008-2012 upadło 8 polmosów a kolejnych 10 prywatnych firm zrezygnowało z produkcji mocnego alkoholu. Eksportujemy blisko połowę mniej wódki niż w czasach PRLu, a na spotkaniach dyplomatycznych serwowane jest węgierskie wino, a nie polskie wódki i nalewki. Ponadto szara strefa alkoholowa stanowi ok. 15 proc. legalnego rynku, a stawka akcyzy na wyroby spirytusowe jest najwyższa w regionie, wyższa niż w Niemczech, Czechach czy na Słowacji.
Jak przekonują producenci zmiana sytuacji będzie możliwa tylko wtedy, gdy urzędnicy stworzą branży spirytusowej warunki funkcjonowania przystające do obecnych realiów rynkowych. Od końca lat 90-tych Polska nie jest już krajem wódczanym. W 2012r. statystyczny Polak wypił 99,4l piwa, 8l mocnych trunków i 6,5l wina. Zmieniła się branża, jej produkty i konsumenci. Wyroby spirytusowe pozostają jednak najbardziej uregulowaną i opodatkowaną kategorią alkoholi.